Rozmowy przy kawie (14) |
Barabella pisze: Ja poproszę o jakiś normalny przepis na 'coś' z mirabelek.... by ich nie obierać z pestek..... Tego nie zrobię! Na mirabelki znam trzy podstawowe "rozwiązania". 1. Wypestkowanie przy pomocy drylownicy do wiśni. 2. Gotowanie w calości, czyli wychodzi tzw. kompot pestkowy. Napełnia sie sloiki do pełna umytymi owocami, zalewa syropem z wody i cukru i pasteryzuje, niezbyt dlugo, żeby skórka na owocach nie popękała. Jak popęka, to nic sie nie stanie, ale juz nie wygladają tak dobrze i troche gorzej smakują. Z takiego sloika jest cos do picia i cos do jedzenia, pasteryzowane mirabelki mają wciąz całkiem duzo witaminy C. Czyli to taki deser ...prywatny ![]() 3. Od razu robimy mus, czyli umyte owoce gotujemy i potem przecieramy przez sito. Ten patent jest najlepszy, gdy chce sie zrobic dżem z żelfixem. Taki dżem jest kwaśny dość, bez względu na ilość cukru i tak będzie mocno kwaśny ![]() ![]() ![]() ![]() A, chciałam powiedziec jeszcze, ze mirabelki sa różne. Ja mam tu takie podstawowe, stare, poniemieckie, żółte, te sa kwaśne, tzn. maja kwasna skórkę i po ugotowaniu robia sie całe kwasne. Te nowsze odmianowe nie są podobno tak kwachowate ![]() Moja stara poniemiecka mirabelka to juz jest ten suchy łukowaty konar, na którym teraz rosna pnącza, ale ona ma potomstwo, ktore juz owocuje i znów mam multum tych owoców ![]() |