Kiedy zakwitną piwonie
(Mój wczorajszy nocny post się nie załadował, ale przezornie go sobie skopiowałam, więc teraz tylko kopiuj-wklej. wesoły)

Właściwie nic się nie zmieniło, kwitnie zasadniczo to samo.
Prawie nic nie udało nam się w ten weekend zrobić, bo podczas naszego parogodzinnego pobytu przeszły dwie burze, a potem drobny deszczyk.
Tyle, że udało mi się zdjęcia zrobić, przygotować miejsce i posadzić trzy wielosiły i trzy dąbrówki rozłogowe.
A jeszcze, jak wybierałam kłącza perzu i podagrycznika, to usłyszałam od mojego M.: "Oj, sadź już te rośliny! Za długo tam grzebiesz, i tak zaraz wszytko zarośnie." .........diabeł

Kurczę, coraz bardziej lubię te lilie.




A zaczęło się od dwóch cebul w tej donicy w 2013 i w tej jednej donicy są do tej pory.
Jesienią je rozsadzę.



Hortensja Vannile Fraise trochę urosła.


Tulipanowiec wreszcie urósł na tyle, że widać go pośród traw. lol


No i w tym roku po raz pierwszy zaowocowały mi borówki.


Na oregano i hyzopie pasły się motyle, tyle ich było, że jak przechodziłam, to cała chmara unosiła się w powietrze!
Cytrynki wolały hyzop, a te brązowe - oregano.





Załapałam się na razie na ten kwiat, są jeszcze inne pąki, ale nie wiem, czy zobaczę pozostałe odmiany.
Mademoiselle Constanza


Budleje - po przesadzeniu wszystkim górna część uschła, ale wszystkie odbiły i kwitną. Tylko muszę poczekać jeden sezon, aż się zagęszczą.
Więc obalam teorię, że budleja nie przeżyje przeprowadzki.cool



Tawlina nowych odcieni nabrała.


Ismena mnie zaskoczyła, bo myślałam ostatnio, że już przekwita, a tu jeszcze takie kwiaty.



Na ziołowym skalniaku, pod oregano, rośnie sobie macierzanka cytrynowa.


Hyzop różowy i niebieski.


Jeszcze dwa lata temu nie miałam pojęcia, że oregano tak ładnie kwitnie.


Chwaściki, nie jestem pewna czy to rumianek czy nie.


Jak sobie stanę tak blisko przy mojej wierzbie, która ma 2 latka, to prawie nie widzę tego domu sąsiada. lol


Udawajcie, że nic oprócz tawułek nie widzicie na tym zdjęciu.


Zastanawiałam się, czy w ogóle pokazywać Wam to zdjęcie, bo jednak wstyd straszny. Ale u nas każda rabata to rabata wstydu.
I na razie inaczej nie będzie. Więc proszę o wybaczenie. Pomińmy milczeniem to, co towarzyszy nasadzeniom.
Ale chciałam Wam pokazać szerszy plan - to, co zazwyczaj pomijam: zabudowę sąsiadów.
W planach jest żywopłot nieformowany na miedzy, pomijając ten bukszpan no i może w jakimś miejscu cisy.
Ale potrzeba czasu, żeby się jakoś przesłonić.



A to jest mój eksperyment: w tym roku oddałam warzywnik M.
Owszem, zaplanowałam korzystne sąsiedztwo roślin i pomogłam mu trochę z siewem, no i wyhodowałam rozsadę papryk.
Ale byłam bardzo ciekawa, co będzie, jak ja wszystkiego nie będę w kółko pilnować i przypominać o konieczności niektórych prac w odpowiednim czasie.
No i tak: zaczęło się od tego, że ziemia nie została przygotowana na czas. Pyszny groszek urósł, ale zmarniał bo nie było nas na czas i go nie zebraliśmy. Poszedł na kompost. Cyklantera marnie rośnie i raczej nic z niej nie będzie. Fasola tyczna nie została wysiana na czas, no i nie ma.
M. chciał tradycyjną małą rzodkiewkę - powiedziałam: nie ma sprawy, ale akurat w tym roku nie mam jej nasion, więc kup jeśli chcesz ją siać. Oczywiście - nie kupił. Sarna/zając zjadł wszystkie liście buraków, ale to nic nowego. W zeszłym roku było to samo.
Pytam się go teraz: dlaczego nie kupiłeś sobie kawałka siatki, jest pełno do wyboru w markecie budowlanym i nie naciągnąłeś jej na małe pałąki nad rzędem buraków, żeby je ochronić? Na to M.: "A dlaczego Ty o tym nie pomyślałaś?!" Ja: no właśnie pomyślałam i już w zeszłym roku Ci to mówiłam. taki dziwny

A taki jest efekt:


Dotychczasowy wynik eksperymentu:
Są: cebula, ?obgryzione buraki?, kwitnąca zeszłoroczna pietruszka naciowa lol, zachwaszczone fasolka i parę ogórków, kilka papryk, jakieś dynie i cukinie, troszkę sałaty. Może urośnie rzodkiew duża i skorzonera.
w porównaniu do 26 gatunków/odmian warzyw, które były w zeszłym roku, przy moim czynnym udziale.


  PRZEJDŹ NA FORUM