Rozmowy przy kawie (13)
Margolciu rabatki przypłotowe godne pozazdroszczenia ale i widok na podwórko przyciąga uwagę - taki porządek, że aż przyjemnie popatrzeć i pomyśleć, że dopiero co zaczynaliście walkę z chaszczami i śmietniskiem. Twoja ostróżeczka ma i piękny kształt kwiatów i piękny kolor. Bardzo ciekawe tereny masz wokół siebie.
Iwonko Ty też masz wakacje. Pośpij trochę dłużej bez wyrzutów sumienia.
Zuziu tak, tak, jeśli ból nie ustanie to konieczna będzie wizyta u lekarza. Nie wiadomo co dzieje się w tej stopie a szkoda byłoby ją zaniedbać.
Janusz Twoje fotki jak zwykle prześliczne - rośliny wyglądają tak świeżo jakby nie przeżyły fali upałów. Cudne róże, hortensje, którymi już miałam okazję się zachwycać i dorodne liliowce. Jak przy każdej wizycie u Ciebie tak i tym razem jestem oczarowana pięknymi obrazami jak i poszczególnymi kwiatami. I ten bielutki niecierpek na stole. Pucharki z piwem też otrzymały godną fotkę i kuszą ale dziękuję... zdecydowanie nie lubię piwa.
Betinko chyba nie jest ani mądre ani bezpieczne jeżdżenie samochodem po podwójnej dawce leków uspokajających? Dobrze, że szczęśliwie dotarłaś do domu. My wczoraj mieliśmy przewrócony samochód na chodniku dwa metry od naszej furtki. Na szczęście tylko jedna dziewczyna odniosła niezbyt groźne obrażenia, pokaleczona cała ręka z odłamkami szkła w ciele i pewnie wstrząs mózgu bo było jej niedobrze. Została zabrana do szpitala. Pozostałe trzy kobiety wyszły z tego z potłuczeniami. Przyczyna była prozaiczna, do samochodu wpadła osa lub pszczoła i prowadząca chciała się przed nią uchylić, ściągnęło ją do rowu, odbiła gwałtownie na przeciwny pas ruchu i samochód przewrócił się na bok na nasz chodnik. Całe szczęście, że jadący z naprzeciwka nie miał zbyt dużej prędkości i zdołał uciec na nasz podjazd. My z córką rozmawiałyśmy akurat przy bramie bo ja minutę wcześniej wyrzucałam śmieci do kubła stojącego na zewnątrz, z boku podjazdu a córka wróciła z psami i widziałyśmy całe zdarzenie. Szok! 2 sekundy i byłaby czołówka. Później trzeba było pomóc. Wezwałyśmy karetkę i straż bo rozlała się benzyna, dałyśmy krzesełka, wodę, zięć z innym kierowcami postawili samochód na kołach, wystawili trójkąty, córka zatamowała krew lejącą się z ręki. Na szczęście w ciągu piętnastu minut przyjechała straż pożarna wraz z oddziałem ratunkowym a za chwilę karetka tak, że mogłyśmy opuścić przerażone kobiety i same odreagować. Ręce zaczęły mi się trząść dopiero jak wróciłam do domu, mimo, że ja byłam od organizacji i uspokajania czyli od łatwiejszej strony a od krwi była córka.
Trzymam kciuki za nowe miejsce pracy. Radę sobie dasz bez dwóch zdań. A jeśli będziesz bardzo niezadowolona z zupełnie odmiennych warunków pracy to spokojnie, bez nerwów poszukasz sobie innej bardziej Ci odpowiadającej. Prezes Poczty Polskiej chwalił się ostatnio, że w reorganizacji PP i podniesieniu jej zyskowności biorą udział wszyscy, bez wyjątku, pracownicy. Pewnie stąd takie roszady, że nie przyjmuje się nowych osób a przenosi inne.
Ewa Margolcia i Ania mają świętą rację! Ja też nie nadążam z czytaniem!
Aniu op życzę Ci aby nowy tydzień był normalniejszy od weekendu.


  PRZEJDŹ NA FORUM