Rozmowy przy kawie (12)
Pat, mówisz tak, bo znasz góry i bywasz w nich. Nie masz daleko i jesteś "obyta". Moje w życiu ich nie widziały i gór nie znają. Nie miały okazji nauczyć się do nich szacunku, nie znają zagrożeń, nie umieją się zachować, itd.. Wiem jak takie wyprawy wyglądają. Wiem jak czasem nawet błahe i proste się kończą, dla kogoś kto gór nie zna. Kiedyś się chodziło, bo tylko góry uznawałam, morza niecierpię.
Przyjdzie i na to czas. Nie trzeba od razu skakać na głębokie wody. Nazwałabym to odpowiedzialnością, ale jak kto woli. oczko Moja mama jak dotąd na żadne wyprawy nie brała trzech na raz, tylko najstarszą. Zawsze to było ponad jej siły. Teraz sił ma jeszcze mniej. Niedawno w ogóle nie dała rady chodzić i9 z trudem sie poruszała. Wyprawa z plecakiem od schroniska do schroniska odpada. Jeszcze nie teraz. Kiedyś może pójdziemy w piątkę. Mamy samej już nie puszczę. Tu nawet nie chodzi o dzieciaki. Nie chcę, by wyszło, że to one muszą się babcią zajmować, bo niedomaga. Niech sobie zwiedzają, niech jadą w góry, ale na takie wyprawy za wcześnie, a dla mamy za późno. Mama pytała się mnie o tani domek, albo jakiś pokoik. Chce odpocząć. Myślała nad wodą, na leżaku, ale dzieciaki chcą góry. Cóż...Obiecałam popytać i się rozejrzeć. Na takie wyprawy zapewne sama by się nie zdecydowała.


  PRZEJDŹ NA FORUM