Rozmowy przy kawie (12)
A u nas był sakramencki upał - 30 stopni. Mimo to odwiedziłam rodziców, zawiozłam na dworzec letnie rzeczy Agi, bo jej chłopak był w weekend w domu i obiecał wziąć, aż w końcu zaliczyłam codzienną trasę rowerową i spacer z Okamim.
I mam takie przemyślenie, że ludzie -delikatnie mówiąc -nie są zbyt mądrzy, bo jedzie sobie rodzinka z może 5 letnią dziewczynką na rowerach. Ścieżka rowerowa w pewnym momencie przecina drogę i są pasy. A tatuś jedzie przodem i woła do dziecka, by szybko jechało, bo nic nie jedzie zdziwiony Aż przystanęłam z przerażenia. A tu jedzie sobie starsza para i pan do mnie, czy nie jadałam kolacji. Najwyraźniej uznał, że 'zdechłam'. Odpowiedziałam z uśmiechem, że kolacji nie jadałam. To fakt, ale po pasach się nie jeździ i dlatego zeszłam z roweru. Chyba nie muszę wspominać, że i oni przejechali przez owe pasy. A potem jest wielka tragedia, bo ktoś uległ wypadkowi. A nikt nie uczy, jak prawidłowo zachować się na głupich pasach diabeł No więc jestem jedynym w mej miejscowości dziwadłem, co schodzi z roweru i przeprowadza rower po pasach. I zastanawiam się, czy mój przykład kiedykolwiek odniesienie jakiś choć minimalny skutek bardzo szczęśliwy


  PRZEJDŹ NA FORUM