Nasze kociaczki
Witaj, Halinko!
Dziękuję, dziewczynki, za wszystkie porady. Wczoraj podałam Zuzi tabletkę bez najmniejszego problemu, dziś planuję druga porcję, natomiast Dziunia na razie nie raczy zejść ze strychu, taka jest urażona.
Może rzeczywiście tę pastę by zeżarła...

Pat - nie wiem, czy masz rację, przywołując to porównanie: "zapach zaśmierdniętej ryby przemieszany z bukietem mocno rozłożonej myszy" bo takie aromaty, to u mnie preferują raczej psy. Kot musi mieć świeżutkie; no i nie każda sklepowa, świeża nawet wędlina zasługuje na uwagę, pewnie ze względu na jakieś przemysłowe dodatki, których człowiek nie wyczuwa.

A już łososia norweskiego, którego ja kupuję sobie, jak jest na niego cykliczna biedronkowa promocja, żeby usmażyć na masełku - to nawet nie tkną. Kawałek surowego mięsa obwąchują ostrożnie z bezpiecznego oddalenia i odwracają się z pogardą.

Zuziu - stosujemy antykleszczowe preparaty aplikowane na skórę, a na pasożyty wewnętrzne też są takie?


  PRZEJDŹ NA FORUM