Wiejski eksperyment Pat - czwarta wiosna na wsi
No to zaczynamy relację...będzie dziurawa nieco, bo zdjęcia jakoś dziwacznie robiłam...nie mam np. w ogóle zdjęcia Basi i tylko jedno jej ogrodu...na szczęście ma je Basia, więc relację należy czytać równolegle w obu wątkach aniołek

Wyjechaliśmy z ledwie półgodzinnym poślizgiem, dzięki czemu Bea zdążyła jeszcze wrzucić nam do bagażnika rośliny, które mieliśmy wyrzucić po drodze u Marzeny z FO (po drodze okazało się nieco umowne, po tym, jak zjechaliśmy złym zjazdem taki dziwny ) oraz zapewnić nam święty spokój gdzieś aż do Sieradza, bo podarowała dziewczynkom pacynki, które zajęły je na kilka ładnych godzin.

Droga trwała tyle ile myślałam ja, a nie Google maps - powinni mieć w opcji wyboru trasy takie pozycje jak "jazda z dziećmi", "jazda z dużo pijącymi dziećmi" oraz 'jazda z dziećmi głodnymi co godzinę"lol - po wyborze tych trzech opcji czas jazdy wydłuża się do 5,5 godziny diabeł Mimo pogubienia się na zjazdach przed Łodzią dotarliśmy w miarę o czasie (wyliczonym przeze mnie), po czym nastąpił szok, bo z mapy wynikało, że do Basi wystarczy skręcić z autostrady, parę minut przedmieściami i już, tymczasem po 20. minucie jazdy przed miasto nadal byliśmy w polu...nie zdawałam sobie sprawy, że Łodź jest tak ogromna zdziwiony Wrocław do małych nie należy, niemniej powierzchniowo jest pewnie o połowę mniejszy, a Łódź ciągnie się hektarami...Flo w pewnym momencie pytała, czy jesteśmy już w innym krajulol

W końcu jednak zajechaliśmy i od razu pierwszy pozytywny wstrząs, których dalej będzie dużo więcej: Basia robiła domowi i ogrodowi czarny PR, jakie to zaniedbane, ile jeszcze do zrobienia, tymczasem na miejscu okazało się, że i dom i ogród są wyszykowane na wysoki połysk i to nie tylko wg standardów osób zamieszkujących w trwałej ruinie taki dziwny Domek jest prześliczny: zdjęcia, które pokazuje Basia, bardzo zacieśniają perspektywę i nie są w stanie pokazać przestrzeni mimo niewielkiego metrażu. Gospodarzom udało się unowocześnić dom tak dyskretnie, że całość wygląda jakby trwała w niezmienionym stanie od 80 lat, a jednocześnie jest wygodna i funkcjonalna. Niebieski salonik przepiękny, cały dom bym sobie na ten kolor wymalowała, gdyby nie to, że do tego koloru potrzeba dużych okien, żeby nie zaciemniał pomieszczeń płacze No a najpiękniejsze z tego wszystkiego są werandy! I ta frontowa, rozłożysta i obszerna, i ta tylna, stanowiąca przedsionek do ogrodu - tego zazdroszczę wszystkim mającym bezpośrednie wyjście do ogrodu, że nie trzeba się przedzierać przez stajnie, byłe kompostowniki, wądoły i murki, a wystarczy tylko nogę na próg wystawić i już jest się w ogordzie...co uczyniliśmy niezwłocznie po obejrzeniu domu, zastając taki widok:



Tu spędzaliśmy praktycznie cały czas, o ile akurat nie zwiedzaliśmy aniołek Zaraz po przyjeździe gospodarze wrzucili w nas tonę grillowanego mięsa, przypominając, że i my grill mamy i należałoby z niego w końcu zrobić użytek, bo grill we własnym ogrodzie to jest to aniołek Zapadliśmy się w miękkie lezaki i nirwanę i bylibyśmy tam pewnie zasnęli, gdyby nie goście, którzy nadjechali wkrótce. Dołączyły do nas Ewa-Mewa z córką i Ela i spędziliśmy wspólnie świetne popołudnie i wieczór na rozmowach nie tylko ogrodowych aniołek P kilku godzinach oduczyłam się już nawet nerwowego zakrywania własnym ciałem jedzenia na stole, bo - nie do uwierzenia - ale Basi zwierzęta są tak zdyscyplinowane, że do głowy im nie przejdzie kraść ze stołu czy urządzać sobie po nim przechadzki zdziwiony Tyćka jest niezwykle elegancka i zdystansowana, dystans traci jedynie wtedy, gdy ma zakaz wyjścia na dwór a musi...wtedy gotowa jest nawet zniżyć się do podlizywania obcym najeźdźcom, byle ktoś w końcu te drzwi otworzył aniołek Yogi z kolei to archetyp przytulalskiego pieska - kocha Basię miłością bezgraniczną, pilnuje jak...pies i naprawdę stara się nie niszczyć ogrodu, tylko czasem mu nie wyjdzie bardzo szczęśliwy

Posiadówka przy grillu trwałaby do rana, tak fajnie się siedziało i rozmawiało, nawet dzieci jak na swoje możliwości były mało upierdliwe, ale następnego dnia czekała nas wyprawa do arboretum w Rogowie, więc należało położyć się o przyzwoitej porze. A o wyprawie będzie, wzorem relacji Zuzi, w następnym odcinku aniołek


  PRZEJDŹ NA FORUM