Wiejski eksperyment Pat - czwarta wiosna na wsi
Nie no ja bym się nie szarpała tak z tym trawnikiem gdyby nie konieczność wyrównania tej ziemi lata całe rozjeżdżanej traktorem i chęć pozbycia sie chwastów, perzu to tam już pewnie nie ma po 3 latach koszenia, za to była wybitnie wredna trawa łąkowa, pewno ma jakąś nazwę, która rośnie w zdobne gęste kępy - miałam przez pewien czas pomysł, żeby ją doniczkować i sprzedawać jako ozdobną taki dziwny Pewnie nie cała wyginie po założeniu trawnika, ale choć trochę ograniczę jej zapędy, no a przede wszystkim osoba spacerująca po trawniku nie będzie narażaona na skręcenie kostki, czy nagłe zapadnięcie się po pas...

Ale dziś to ja jeszcze nie chcę myśleć o trawniku...dziś to ja nawet nie chcę myśleć o całym bagażniku rośliności zrabowanej w Łodzi, bo co na nią patrzę, to mi serce rośnie, a potem klęśnie, jak sobie pomyślę, że to trzeba jeszcze posadzić taki dziwny

Wróciliśmy chwilę temu, było fantastycznie, ale nawet nie mam siły dziś pisać, więc relacja będzie stopniowo w tygodniu aniołek


  PRZEJDŹ NA FORUM