Rozmowy przy kawie (12)
Dziś od rana zanosiło się na burzę. Było upalnie, muszyska były mocno upierd....we, z za lasu grzmiało, a słońce paliło przez mgiełkę.
No i ja, jak ta durna, na dziś zaplanowałam sobie najpierw dokończenie grządki na dynie i fasolę, a potem przesianie przynajmniej jednej pryzmy kompostowej.

Grządkę, już wczoraj skopałam i wyczyściłam z korzeni śnieguliczek, które tu rosły w zeszłym roku.

O tak wyglądało to miejsce





Dziś w tym miejscu mam warzywnik i na jego obrzeżu przewidziałam miejsce na dynię, bo będzie miała się gdzie rozrastać, zakładając oczywiście, że będzie chciała tu w ogóle rosnąć!

Tak wygląda warzywnik (jeszcze jest mały, ale tylko taki kawałek udało nam się wyszarpać spod drapieżnych śnieguliczek). To co widać w głębi, to moja szklarnia z butelek, a pod nimi pomidorki zabezpieczone przed burzą i ulewą.



Po prawej stronie jest kawałek nieużytku (będzie zagospodarowany w przyszłym roku) i na niego mam zamiar puścić dynie, które posiałam na tej półkolistej grządce:



Musiałam ją jakoś odgrodzić (na razie) od reszty terenu, bo nasypałam tam duuużo kompostu i ziemi sklepowej, więc wykorzystałam do tego stare dachówki. Te kijki powbijane w ziemię to zaczątek płotka antypieskowego!

Po drobnym odpoczynku zabrałam się za moje pryzmy kompostowe.
Mam trzy pryzmy kompostowe i dwie przedkompostowe. Te przedkompostowe przyjmują na siebie wszystko jak leci, a co pochodzi z ogrodu. Trawę, liście, drobne gałązki, wszelkie chwasty (nawet perz!). Mają za zadanie wstępną przeróbkę odpadów, eliminację ewentualnych nasion i kłączy perzu. Są ogromne. Ta większa jest wyższa ode mnie. I ją zaczęłam przesiewać wybierając od dołu. Ale jak przesiałam już dwie taczki, to stwierdziłam, że głupia jestem bo nie mam gdzie wsypać tego dobra przesianego. No więc przeprowadziłam się w pobliże kompostowników i przesiałam (przy niewielkiej pomocy małża!) jeden juz dość dobrze rozłożony kompost. To co jeszcze się nie przerobiło trafiło na pryzmę najmłodszą, do dalszej dłuższej przeróbki, a to dobro przesiane zostało wymieszane z tym co uzyskałam z pryzmy przedkompostowej. Na jesieni będzie jak znalazł.

Ale i teraz już go użyłam. Podłożyłam pod truskawki i pod pomidory, częściowo jako kompost, a częściowo jako ściółkę!

Do przesiewania kompostu mam bardzo profesjonalne narzędzie. Łóżkoprzesiewacz! Składa się z bardzo solidnej ramy ze sprężynami i siatką ze starego łóżka oraz z kładzionej na tym plastikowej siatki ogrodzeniowej (mamy dwie, z różnymi oczkami, w zależności od potrzeby!)





Formowanie przesianej pryzmy konczyłam już w deszczu, który jednak wreszcie postanowił popadać. I ogromnie się cieszę, bo juz niemiłosiernie sucho było. A co deszcz, to deszcz, a nie podlewanie!


  PRZEJDŹ NA FORUM