Rozmowy przy kawie (12)
    kania pisze:

    Dziękuję Pat. Pięknie pisałaś o swoich przejściach z Sarą, o siostrzeńcu... Może i moja historia z synkiem skończy się dobrze...


Nie może, tylko na pewno! Żadna diagnoza nie jest ostateczna, nawet jeśli doktor Google, prawdziwy lekarze i zdrowy rozsądek twierdzą, że tak, czego najlepszym przykładem jest nasz Benjamin. Gdy postawiono mu diagnozę, oczywiście i wbrew temu co sama innym radzę, zagłębiłam się w internet, który utwierdził mnie w przekonaniu, ze liczbę osób uleczonych z glejaka można policzyć na palcach jednej ręki i zasadniczo można już garsonkę na pogrzeb zamawiać. Przeczytawszy to i wyryczawszy się solidnie zadzwoniłam do siostry powiedzieć jej, że to nic takiego, że to taki sobie zwykły rak i raz dwa go usuną....i tak było przez 6 tygodni, rano ryczałam, a potem dzwoniłam, kłamiąc jej w żywe oczy, że mały nie ma nic bardzo poważnego i że na pewno go wyleczą - nie miała dostępu do internetu, a lekarze nie mówili jej wszystkiego i dobrze, bo przetrwała to wszystko dzięki zbiorowemu kłamstwu...a z drugiej strony, to wcale kłamstwo jednak nie było, bo Benjamina rzeczywiście wyleczyli aniołek Dlatego nie martw się na zapas, nie ujeżdżaj sobie głowy, działaj zadaniowo, trzeba coś zrobić, to się robi, ale poza tym żyje się normalnie - śmiać też się można, nawet jak trzeba się zmuszać aniołek

To się nawymądrzałam, chyba powinnam zamiast wspomnień wsiowych machnąć poradnik ala Cohello, bo z niepokojem zauważam u siebie podobną do niego skłonność jechania frazesami taki dziwny Ale intencje mam dobre aniołek

Idę kozy powypasać i zrobić miejsce na azalię, którą dodawali w komplecie do granulek na ślimaki....no może nie zupełnie, ale stała i wołała "Jestem Twoja, weź mnie!"bardzo szczęśliwy


  PRZEJDŹ NA FORUM