Tniemy! |
Urazka pisze: Róże Minnehaha albo Dorothy Perkins (ja obstaję za Dorotką, Córka za Minnehaha. W porze kwitnienia zrobię zdjęcia i wstawię do weryfikacji) tnę po kwitnieniu. Są to róże samooczyszczające się ale tysiąc zasuszonych kwiatków, rozwieszonych na płocie i trzech pergolach to widok raniący moje serce byłej PPD. Oooo...to ja robię dokładnie odwrotnie Kwiatków nie usuwam, nie tylko z lenistwa...ale podobają mi się takie bibułkowe zasuszone płatki No i ja swojej Dorothy w ogóle nie tnę, bo chcę, żeby wyrosła na wielkiego potwora. wycinam tylko gałązki, które zasłaniają furtkę wejściową do domu i te, które w trakcie sezonu zaschną. Ja w ogóle mam problem z cięciem roślin, bo mam nieodparte uczucie, że je psuję....wiem, że tak nie jest, ale przekonanie wewnętrzne jest silniejsze od zdrowego rozsądku. W tym roku MUSZĘ przyciąć okrywowe, jeśli nadal mają wyglądać jak okrywowe, ale od dwóch tygodni chodzę wokół nich i ręka z sekatorem mi drży |