Rozmowy przy kawie (10)
Jestem zadowolona bo wreszcie zrobiłam oprysk miedzianem na różach i RH. Gnębiło mnie to już od dwóch tygodni ale nie mogłam zaczynać oprysku, gdyż miałam nieuprzątnięte kopczyki z kory. Taki oprysk mijałby się z celem. Uprzątanie kopczyków zajęło mi masę czasu bo najpierw musiałam wyzbierać liście z rabat. Niby wszystkie wyzbierałam jesienią ale co z tego jak sąsiedzi tego nie zrobili i po kolejnych wichurach cudze stało się moje. Dodatkowo pod kopczykami były poukrywane różne bylinki rosnące pod różami. Cała operacja wymagała dużej dozy delikatności aby nie poniszczyć wychodzących z ziemi roślinek. Jak rabaty były już całkowicie oczyszczone, kora pouzupełniana i rozparcelowana to najpierw padało, później przestało padać ale zrobiło się zimno a później trochę się ociepliło ale za to mocno wiało. Wreszcie dzisiaj wiało trochę mniej i bardziej stabilnie (tzn. wiatr nie kręcił się w kółko) i oprysk za mną. Czy ktoś z Was robił już opryski róż na drabinie. Ja dzisiaj tak właśnie pryskałam Minnehaha na dwóch pergolach o wysokości dwóch metrów. Z miedzianem tak się śpieszyłam, żeby po nim zrobić oprysk Promanalem ale chyba już nie zdążę. Właściwie na wszystkich różach listki wyszły z fazy zamkniętego pąka już się rozczapierzają i mają od 0.5 do 1cm. A musiałabym jeszcze poczekać ze 3-4 dni to pewnie będą już dużo bardziej rozwinięte. Co o tym myslicie?
Wczoraj żonkile były jeszcze w pąkach a dzisiaj już w pełni rozwinięte. Zdjęcie pokażę jutro bo wyczerpały się baterie w aparacie a w domu została tylko jedna. Przegapiłam konieczność zakupu.


  PRZEJDŹ NA FORUM