Wiejski eksperyment Pat - czwarta wiosna na wsi
Ziutkowi dobre życzenia służą, bo kotek jak na cudem wyrwanego śmierci spod łopaty ma się nieźle. Słaby jest, ale, jeśli czuje się po operacji brzucha tak jak ja po cesarkach to mu się nie dziwię...a raczej dziwię się, bo ja bym umarła, gdybym drugiego dnia po porodzie wskakiwała na parapet, tak jak on to robizdziwiony Jutro jedziemy do kontroli i na zastrzyk i może na jakąś kroplóweczkę,b o dalej chudy przeraźliwie, choć coś tam oszczędnościowo je

No i czeka go jeszcze jedna nieprzyjemność - zmiana imienia. R. dziś mi zwrócił uwagę na jedną rzecz: z 9 kotów, które mieliśmy, zginęły tylko te, które nosiły ludzkie imiona... Ziutka już los kopnął na ostrzeżenie, nie będziemy ryzykować, że drugi raz kopnie trafniej... propozycje dzieci przemilczę, najmniej skomplikowaną była proponowana przez Sarę "świnka Peppa"lol Ja bym go nazwała Żurek, bo w miarę podobne do poprzedniego, no i szary jest jak przegotowany żurekbardzo szczęśliwy

W ogrodzie życie rozwija się bujnie, nie tylko flora, ale i fauna sądząc po wzmożonej ilości świeżo upolowanych darów pod progiem, niemniej pogoda w tym tygodniu pracom nie sprzyja, więc zdjęcia są sprzed paru dni. Budleja przed ciachnięciem wyglądała tak:



I teraz nie wiem...skoro Teresko piszesz, że nie lubi przesadzania, to boję się ją ruszać...w takim razie, chyba rosnąca obok kalina lub jaśminowiec wylecą w inną część ogrodu.

Rozwijają się kolejne krokusy, miodunki i takie tam, a przede wszystkim zakwitła złoć, mój prywatny najważniejszy zwiastun wiosny:













Jeśli w weekend nie będzie okrutnie zimno, to wykorzystam obecność R. i kolejną grządkę odchwaszczę, bo lada moment należy oczekiwać róż od Ewy, a nic nie gotowe...


  PRZEJDŹ NA FORUM