Rozmowy przy kawie (9)
Hej, dziewczęta, witam popołudniowo.

Juz jestem po odebraniu wyników analiz i wizycie u laryngologa.
Analizy w zasadzie w porządku. Mam trochę podwyższony cukier - 103 (norma do 99)i za mało cholesterolu HDL przy środku normy tego LDL i wyliczonego (to nie za bardzo wiem o co chodzi?). No i oczywiście mam też ciut za dużo kwasu moczowego, ale jak sie ma artretyzm to juz tak jest.
A reszta jest w porządku. Ciśnienie tez mam po tych nowych lekach trochę niższe, takie ok. 130/80.
Więc będę żyła ... aż do samej śmierci.

A laryngolog stwierdziła, że mam kiepską śluzówkę i naczynia na wierzchu, i jak mi ciut podrosło ciśnienie, to wywaliło to nosem. No i dostałam "cuś" do łykania, "cuś" do psikania i "cuś" do smarowania. A za tydzień mam przyjść i pani mi "cuś" przysmaży w nosie.
Ale w związku z tym, ze spadło mi trochę ciśnienie to wczoraj jak szłam do laryngologa i poszła mi krew nosem to było to takie "bele co" a nie jak poprzednio. Mam nadzieję, że jak popołykam, posmaruje i popsikam, to juz nie będę miała takich "hopsztosów".

Zuziu, tak jak Twoja Kredka z marchewką robił jamnik mojego brata z ogórkami. Leciał do warzywnika zrywał delikatnie (nie kalecząc!) ogórek, odkładał na bok, zrywał drugi i tez odkładał. I tak zrywał kilka sztuk i ładnie je kładł jeden obok drugiego, a potem wybierał sobie najlepszy (według niego) i zanosił na kocyk i zjadał. Jak miał ochotę na jeszcze to leciał i powtarzał całą operację. Tych pozostałych zerwanych juz nie ruszał. Musiał brat ogrodzić warzywnik, bo mały szkodnik oberwałby wszystkie ogórki. pan zielony


  PRZEJDŹ NA FORUM