Och, witam dziewczęta i z rozkoszą łapie kawę. Dziś wstałam jak na mnie nieprawdopodobnie wcześnie, bo przed siódmą. Całą noc śniły mi sie serwetki szydełkowe i frywolitki, których nie umiałam zrobić ( w realu nawet nie spróbowałam). To zapewne dlatego, że ciągle uczę się szydełkowania. Na razie małe elementy na serwetkę kwadratową. Idzie mi to jako tako. Jak na razie wykonałam trzy elementy - jeden większy i dwa teoretycznie takie same, ale w pierwszym chyba coś "pokopsałam" bo jednak jest ciut większy od drugiego.
Chciałam zrobić serwetkę zszytą z tych elementów i potrzebuję ich 36 sztuk, ale takich samych wymiarowo. Chyba muszę jeszcze potrenować.
A tak w ogóle to ciągle jestem w stolicy i nie podoba mi się tutaj wcale. Jak ja mogłam mieszkać tu przez ponad pół wieku i to w okolicy Pałacu Kultury???? Teraz od 5 prawie lat mieszkam zimą (bo w lecie to na wsi!) na obrzeżach (Jelonki) i jest o niebo lepiej niż w centrum, ale jednak po zakupy trzeba do miasta i ten tłum i huk mnie przeraża. Już chcę wracać na wieś, ale niestety jeszcze kilka niezałatwialnych spraw do załatwienia zostało. W tym najważniejsza, wizyta w Poradni chorób płuc (mam astmę) i tutaj mnie powaliło. Zadzwoniłam do poradni w pierwszych dniach stycznia i dowiedziałam się, że nie ma już numerków do końca czerwca, a następne zapisy będą około 5 czerwca. Ale jak przyjdę w dniu wizyty to może uda mi się namówić panią doktór na przyjęcie mnie, choć ona nie zapisanych nie przyjmuje. No i jak teraz przyszłam, to okazało się, że pani doktor jest chora i będzie może dopiero w marcu. A żaden inny lekarz mnie nie przyjmie. A ja potrzebuję jedynie zaświadczenie, że jestem chora na astmę żeby lekarz pierwszego kontaktu mógł mi wypisywać leki. Rozumiecie!? Jestem od lat chora na astmę i wiadomo, że wyleczyć się z tego nie da i co rok muszę przynosić świeże zaświadczenie! I żaden inny lekarz z poradni nie może wypisać tego zaświadczenia. Jak wrócę na wieś to przepiszę się do pulmonologa w sąsiednim miasteczku (nawet jest taki!). Może tam da się dostać normalnie. Bo to co dzieje sie w Warszawie to jest parodia, a nie służba zdrowia. Tylko muszę pobrać historie choroby a to ma trwać kilka dni zanim ją dostanę. Sklepy tez mi się specjalnie w Warszawie nie podobają. Myślałam, że zaopatrzenie pasmanterii będzie lepsze niż na prowincji, ale nie. Tylko ceny dużo wyższe. A od sklepów w sieci - duuużo wyższe. Dziś chcę się wybrać po nasionka i zobaczę czy już coś jest i czy wybór większy niż u mnie na wsi. Z tego co pamiętam z zeszłych lat, to jednak będzie większy. W moich sklepikach niewiele jest, może dlatego że u nas ziemia kiepska i ludziska nie mają szczególnych ogródków. A może i kasy nie mają?
Dobrze, że w domu zostawiliśmy lokatora, który pali w piecach, bo z prognoz widzę, że zima trochę sobie przypomina o istnieniu. Jak wstałam to na moim termometrze na zewnątrz było -6 stopni. Ja chcę żeby juz wiosna była!
Upppsss, chyba się rozpisałam. Kto to będzie czytał?
No to stawiam kawusię i do niej ciasto cynamonowe z bakaliami. Na dobry poczatek dnia.
Smacznego! |