Rozmowy przy kawie (9)
Jacht fantasy

Też nie lubię morza, fuj, płasko, mokro, śmierdzi rybą pan zielony

Oj, ja tez dziś miałam kiepski dzień, kilka mocno wkurzających zdarzeń, ale ja teraz jestem już zrównoważona i szybko osiągnełam na powrót harmonie umysłu oczko
Pamiętacie komendanta Lassarda z "Akademii policyjnej"? Lubił opowiadać kwieciście i obrazowo, pewnego razu relacjonował zebranym kadetom niezadowolenie innego komendanta: "Był bardzo, bardzo zdenerwowany, użył wielu, wielu brzydkich słów..." Z różnych powodów dobrze znam ten stan, ale obecnie jestem na tyle uporządkowana, że nie tylko nie użyłam wielu, wielu brzydkich słów, ja nawet ich nie pomyślałam jęzor Owszem, cos tam pomyślałam i nawet cos tam wycedziłam przez zęby, ale to były conajwyżej epitety średniego kalibru, jak np. "osioł" albo "poćwiartuję głupka, jak go dorwę" pan zielony Prawda, że takich to wolno nawet najbardziej wykwintnej i zrównoważonej damie użyć, jak ma powody? lol No to użyłam, bo miałam powody diabeł
A w ogóle to ostanio, gdy cos nie tak, to mówię do siebie o sobie: "...tu użyła wielu, wielu brzydkich słów..." i pomaga, od razu mi lepiej lol juz nie muszę naprawdę używać żadnych słów pan zielony Taki trik autorozładowujący oczko Polecam.
Ogólnie dążę do powrotu do "epitetów" w stylu Sheldona Coopera z "Teorii wielkiego podrywu" oczko np.:"To, co mówisz, jest równie niedorzeczne, jak hipoteza sekwencyjna Bibacha!" lol lol



  PRZEJDŹ NA FORUM