Rozmowy przy kawie (8)
Jak już zasnęłam to sobie pospałam wesoły Na szczęście już żadnych atrakcji nie było, ufff
Ja też krzyczę na M. by nie wrzucał dużo gdy wieje, ale on wie lepiej i co mu się baba wymądrzać będzie
diabeł Wydawało mu się, że wiatr się uspokaja i wieje słabiej. Owszem w tamtej chwili wiał ciut słabiej, bo dopiero miał zamiar się rozhuśtać.
Bardzo mnie stresują takie sytuacje, zwłaszcza po tym jak nam się woda zagotowała.

A z miłych rzeczy to byliśmy w Koszalinie na imprezce urodzinowej i było baaardzo sympatycznie wesoły Jak zaczęło dąć to się zwinęliśmy, na szczęście udało się dojechać przed najgorszym.


  PRZEJDŹ NA FORUM