Ogród w dolinie - matrix
Asiu (Binia)! Niekiedy, jak na to patrzę, a mam udokumentowaną budową od ściągnięcia wierzchniówki do przeprowadzki, to zastanawiam się, czy jeszcze raz dałabym radę. Pewnie tak, ale i tak się cieszę, że mam to za sobą bardzo szczęśliwy Codziennie po pracy, jeśli tylko nie padało, zakładałam dres i polar, albo i jeszcze coś, szłam do 'ogródka' i miałam w założeniu 10 taczek z 'kopką' i 10 wiaderek. Początkowo kamieni, potem ziemi. Tyle maksymalnie byłam w stanie. Największe przenosiłam ręcznie. A potem ledwo dowlekałam się do wanny. Powinnam znienawidzić kamienie, a ja je nadal kocham i jesienią z okolicznej budowy przywiozłam sobie na obrzeża kilkanaście dużych

Kosztowało mnie to wiele pracy, ale za to jak efekt cieszy niesamowicie bardzo szczęśliwy











Ścieżkę też zrobiłam sama wesoły
A pustaczki lubię i mam kilka. Purple Haze to zeszłoroczny nabytek bardzo szczęśliwy



  PRZEJDŹ NA FORUM