Przydomowa hodowla drobiu Z naszych doświadczeń |
20 czerwca przez cały dzień przychodziły na świat kurczątka. Z jedenastu wysiadywanych jajeczek wykluło się 10 piskląt, w ostatnim jajeczku pisklę było martwe. Jak na taki zupełny debiut, to całkiem nieźle. Byłam dumna z moich zielononóżek - kogutka, który dopiero co dostał imię (Antonio) i pięciu kurek, od których były zbierane jajka do wylęgu. A na największe uznanie zasłużyła kwoczka, która w dniu wylęgu już się nie dała ściągnąć na jedzenie i czynności toaletowe, bo nie chciała opuścić swoich dzieci - zdjęta z gniazda natychmiast wróciła i karmiłam ją, podstawiając żarcie pod dziób. Była bardzo głodna i jadła łapczywie, ale z gniazda zejść nie chciała. Tak wyglądało pierwsze, mokre jeszcze pisklę. A po wyschnięciu... Począwszy od drugiego dnia życia piskląt dostawały one do jedzenia specjalnie przygotowaną karmę. Była to mieszanka-baza startowa (kasza kukurydziana, kasza manna, drobniutka kasza jęczmienna, pokruszone płatki owsiane, bułka tarta i kawa zbożowa), do której dodawałam siekaną drobniuteńko pokrzywę i krwawnik. |