Przydomowa hodowla drobiu
Z naszych doświadczeń
Kurniczek był gotowy, pomalowany wewnątrz i umeblowany drabinami i żerdziami. Starczyło mi też impregnatu na wykończenie niektórych zewnętrznych elementów, w okienku wisiała firaneczka, a na ścianie deska i nożyk do siekania na miejscu pokrzyw i krwawnika.









Można było pomyśleć o dzieciach i na szczęście jedna z kurek też była takiego zdania.
Jakoś po 20 maja 2013 zaczęła wydawać inne niż do tej pory odgłosy (takie "klikające"), a nazywa się to u kur kwokaniem lub kwoczeniem lub jeszcze jakoś inaczej, zależnie od regionu.

24 maja w piątek około szesnastej zasiadła na gnieździe, ustawionym na podłodze kurnika i na nim spędziła całą noc, co jest podobno pierwszym symptomem, że to "już". Nie wiadomo było, ile jajek ma pod sobą, wiedzieliśmy, że na pewno 4 czwartkowe, bo nie wyjmowaliśmy ich z gniazda poprzedniego dnia (specjalnie, to taka polityka prorodzinna, żeby jej zostawiać jajka, a nuż się skusi) i ileś tam piątkowych.

I siedziała tak ciurkiem do soboty około trzynastej. Wiem, bo zaglądałam do niej w tym czasie milion pincet razy. A potem wylazła i okazało się, że ma 11 jajek w tym swoim gnieździe (czwartkowe, piątkowe i jakieś sobotnie też). No i jak zlazła, to łaziła do wieczora i wróciła do kurnika dopiero na noc, z innymi kurami, ale... znów na gniazdo! A ja w tym czasie dołożyłam jej 2 jajka z górnego gniazda i wieczorem siadła już na trzynastu.

Taka długa przerwa upewniła nas jednak, że to jeszcze nie prawdziwe wysiadywanie, bo kwoczka powinna schodzić z gniazda na jedzenie, picie i kupkę najwyżej na pół godziny, żeby jajka się nie wychłodziły.

Grzecznie przesiedziała całą niedzielę, a my zrobiliśmy jej w tym czasie dodatkową ściankę, oddzielająca ją od innych kur, żeby miała spokój i intymny nastrój i trochę przemeblowaliśmy w kurniku.



W poniedziałek kwoczka zeszła z gniazda z samego rana i jak przez 55 minut nie wróciła, to wyszłam z siebie, zabrałam jej prawie wszystkie jajka i zostawiłam tylko 4. Okazało się przy tym, że z 13 jak zrobiło się 15, bo koleżanki jej jeszcze 2 doniosły.

Po naukach pobranych na forum kurzym postanowiłam na razie podłożyć jej 5 specjalnie kupionych sklepowych jaj z pieczątkami i poczekać, aż jej minie chwiejność emocjonalna i rozsiedzi się porządnie. No i łatwo będzie odróżnić codziennie świeżo znoszone jajka i odkładać je do czasu, aż będą naprawdę potrzebne. Bez problemu takie jajka mogą czekać 2-3 tygodnie, przy spełnieniu pewnych warunków. Otóż, powinny być w tym czasie przechowywane w lodówce, ustawione szerszym końcem do góry w tekturowej wytłoczce i codziennie obracane o 90 stopni. Tak robiłam – każdego dnia wyjmowałam wytłoczkę, przechylałam ją w prawo, w lewo i odkładałam znów do lodówki. Takie kołysanie ma podobno zapobiec przyklejeniu się zawartości jajka do błonki wewnątrz skorupki.


  PRZEJDŹ NA FORUM