Przydomowa hodowla drobiu
Z naszych doświadczeń
O tak, Zuziu, czytałam o tym. Niektórym to jednak nie przeszkadza, jeśli chcą zarobić na jajach zielononóżek, bo jest na nie moda.

Zapraszam na kolejny odcinek mojej kurzej historii.
Nowo kupione kurki powinny mieć z początku ograniczone terytorium do spacerów, ale w taki sposób, żeby widziały okolicę, i mogły ją poznać, zanim zostaną wypuszczone na cały wybieg. Naszym kurkom też zrobiliśmy taka wolierkę, zresztą ogrodzenie nie było jeszcze gotowe, więc była to konieczność.

Zielononóżki kuropatwiane to kury niezwykle żywiołowe i pełne energii. Na pierwszy spacerek (uwieczniony na zdjęciach powyżej) wyszły po kolei przez drzwiczki, zbiegając dosłownie po pochylni, po czym zaczęły oczywiście natychmiast po kurzemu drapać na wyścigi, a zachowywały się przy tym tak, jakby miały mało czasu i śpieszyły się na pociąg.
Następnie wszystkie zaczęły się histerycznie czochrać w ziemi, kąpać w niej, tarmosić, wczołgiwać jedna pod drugą i obsypywały sobie nawet tą ziemią grzbiet, przewracając się na boki. Każdy widział pewnie kiedyś kąpiącą się w piasku kurę, ale nie tyle naraz!

Po tej kąpieli znów zaczęły drapać, ale teraz znacznie spokojniej. Wykąpane piórka nabrały połysku, a kurki zachowywały się już nieco spokojniej. Widać było wyraźnie, że odreagowały stres, jakim była podróż, nowe miejsce i przebywanie przez cały ten czas w zamknięciu - w małej skrzynce podczas podróży i potem ponad dobę w kurniku.

Tymczasem "robiło się" ogrodzenie, wraz z paradnymi wrotami, na moją prośbę odzyskanymi przez R. z innego miejsca w naszym gospodarstwie.





Kurki spacerowały sobie wciąż jeszcze w obrębie swojej wolierki...



...tymczasem pojawiły się słupki pod siatkę ogrodzeniową...



...a ja szybciutko dokończyłam szydełkowanie kurzej firaneczki do zachodniego okienka wesoły









  PRZEJDŹ NA FORUM