Przydomowa hodowla drobiu
Z naszych doświadczeń
Dzięki, Zuziu. Też znam tego bloga i podczytuję, a od pewnego czasu mam go w swojej podręcznej linkowni. Warto!

Przeczytałam notki Bubisy o zielononóżkach i muszę się do nich odnieść, bo doświadczenia mam nieco inne.
Po pierwsze, moje zielononóżki też są wypuszczane poza wybieg (na pola) i rzeczywiście łażą nieraz daleko, ale zawsze przed zmrokiem siedzą grzecznie na grzędach i nigdzie ich szukać nie trzeba.
Po drugie - doczekałam się latem 2012 jednego lęgu i kwoczka była bardzo obowiązkowa i troskliwa, sama zechciała "zasiąść", schodziła z gniazda raz dziennie na pół godziny, pisklakami opiekowała się jak należy, więc nie wiem... albo miałam szczęście, albo Bubisa ma pecha. Może być też i tak, że ta moja jedna kwoczka była jakaś super-hiper wyjątkowa, bo prawdą jest też, że w sezonie 2013 żadna z dziesięciu kurek nie była łaskawa zakwoczyć i już żadnych lęgów nie miałam.

Tej wiosny muszę je zmobilizować, bo mi się stadko wykrusza.


  PRZEJDŹ NA FORUM