Rozmowy przy kawie (7) |
Ooooo, witam i ja po Świętach. Chyba się starzeję, czy co? Jakoś tak mnie te Święta zmęczyły. Dziś wstałam o 7. Wypiłam kawkę i poszłam na spacer. Na dworze lekki mrozek. Dzieciaki przyjechały w ogromnej ilości (córy z załącznikami) i zasiedliśmy do Wilii w 8 osób. Dobrze, że przygotowałam duuużo jedzonka, nawet nie wiedząc, że "złączniki" też przyjadą. Prezenty dla chłopaków szykowałam w ostatniej chwili, jadąc prawie na zamknięcie sklepów do miasteczka 24 grudnia. Ale udało się. Spędziliśmy bardzo miłe Święta, choć kolację wigilijną musieliśmy przenieść na pierwszy dzień Świąt, bo dzieciaki przyjechały w środku nocy i to na dokładkę transportem łączonym. Część przyjechała samochodem, a część pociągiem do miasteczka odległego o 50 km i trzeba było po nich pojechać. Więc jak wszyscy dotarli grubo po północy, to tylko herbatę wypili i poszli spać. A świętowanie rozpoczęliśmy od śniadania w pierwszy dzień. Dobrze, że lokator pojechał na Święta do rodziny, bo mieliśmy gdzie położyć towarzystwo spać. Dziś dzieciaki już rano pojechały i w domu znów cisza i spokój. Ileż oni rozgardiaszu wnieśli, ile szumu i radości. Było super, ale męcząco. |