Wiejski eksperyment Pat - reaktywacja
Patuś...a mogę ja,dwa słowa wtrącić? Najwyżej usuniesz..


Choinka....miałam kiedyś piękną choinkę.Wiele choinek przez mój rodzinny dom się przewinęło,ładnych,ładniejszych brzydkich i pięknych...zawsze żywe z lasu lub kupione na asygnacie..

Co prawda nigdy nie było takiej,jak przedwojenny Wiech Wiechecki razem ze szwagrem Piekutoszczakiem tuż przed Wilją wybrali się do lasu po drzewko...a ,że zima była sroga tak za wspomaganie bimberku saganek wzięli ze sobą w Kampinos czy inne warsiawskie knieje,dokładnie nie pamiętam..winko moje robi swoje..ha ha..
Tak czy siak,tak się w tym lesie rozgrzewali,że do domu przywlekli brzozowe drzewko zamiast bożonarodzeniowego.. ;:306
Och,muszę odnaleźć tą książkę w mojej biblioteczce,się odstresuję świątecznie...uwielbiam go.

Było to w czasach mojej świetności,gdy panienkom bylim młodziutką ,oj młodziutką..
Mama moja jeszcze żyła,ale już w chorobie i spędzała dużą część czasu u brata mego a syna swego,tego od elektryki,co wędzonki przez komin CO przeciąga..w mieście wojewódzkim,Kielcami zwanymi..

Koleżanka moja,ówczesna,bo teraz nie mam z nią kontaktu..Iwonką zwana z niejakim Pawełkiem,co miłość jej dozgonnie acz nieodwzajemnioną wyrzekał,wybrali się po choinki do lasu.

Do dziś wiadomo,iż lasy należą do Państwa jakże polskiego,i żadne zabieranie z lasu,wycinanie na zawsze tudzież na chwilkę,tylko na święta i w pożyczkę,CHOINEK ZABRONIONE.
Wie, o tym każde dziecko w przedszkolu..

Dziecko może i tak,ale nie młody,zakochany po uszy w rzeczonej Iwonce ,Pawełek...
Miłość swą chciał okazać bohaterstwem i pożyczyć z tychże lasów państwowych najpiękniejszą choinkę na świecie jaką tylko natura stworzyła i rzucić wybrance pod stópki ten żywy,piękny zielony z podwójnymi igłami okaz..

No,ale samemu w las ciemny,głuchy...przykro..a poza tym jedyna możliwość bycia sam na sam z wybranką serca,to jawnie lub podstępem wyciągnąć ją do lasu..

Wiadomo,że zima...a zimy dawniej u nas były takie ,że HO HO,Mikołaj święty też miał jak saniami jeździć..dziś chłopina musi się meybachem chociażby 57 męczyć,,,cóż taki los...

Tak więc tuż przed Wigilią niejaki Pawełek,z siekierką w ręku wybrał się w kawalerkę..
Siekierę ową użyć planował do rżnięcia choinki,nie Iwonki... zawstydzony

Co się namęczył,natłumaczył ,błagał,klękał...Iwonka zamrugała rzęsami i do lasu pojechali..z siekierą pod siedzeniami..

Oczywiście,przykrywką do tejże schadzki,jakże wieczorową porą ...panna z kawalerem....phi....absolutnie,nie wolno i nie może to być.
Przyzwoitkę wezwano,czyli do mnie zjechano.

Ja solidarność z młodymi trzymałam,kluczyk od gęby głęboko schowałam...ogary poszły w las...znaczy kawalerka...

A ja....ja już w piernaty się szykowałam,gdyż krwiopijca i rzezimieszek BUDZIK rano ,wręcz nad ranem o 5.miał dzwonić,wyrywać mnie z objęć Morfeusza...i do pracy zagonić.

Już naprawdę późno było,już spałam grzecznie...już zapomniałam, o kamuflażu i alibi...

Dzwonek do drzwi...a któż to?

Otwieram...z pewną nieśmiałością..

A tu rozradowani i zasypani śniegiem,Iwonka z Pawełkiem..

..Bedziu.wtedy tak do mnie mawiano...Bedziu,choinkę mamy dla Ciebie...

????

No ,tak bo obie rosły niedaleko, no jak to tak,żebyś Ty bez choinki była...

?/?/ Teraz...ojej..jutro Wigilia ,do pracy rano,a potem na Kielce uderzam ...

Wstawaj,oprawiaj,ubieraj...i ze śmiechem i szczęściem w oczach ,trzymając się za ręce i wlekąc pod pachą choinkę,szybko odeszli...

O boszsz...

Wywlekłam się z domu,w szlafroku,a co? przecież tylko na chwilkę,...idę poszukać jakiejś siekiery,jakiegoś ...stojaka..

O,matko...śniegi po po...to co rybakom się wodery kończą...

Jakimś cudem znalazłam..

Przywlekłam do domu chojaka,ledwo się w korytarzu mieściła...no igły piękne miała...

I kombinuję,jakby ją wcisnąć w to małe,wąskie...o boszsz...gdzieś brzeszczot miałam..a i kozik do grzybów Mamy..uzbrojona w takie cuda techniki do 2 nad ranem choinkę ubierałam...

Jak ją udało się spionizować,sukces pełen....widzę,że cholera..nie ..czubek się nie zmieści..lo matko,
Apiat na podłogę,kroić kozikiem czubek zielony,coby mógł zawisnąć plastikowy..

URRAAAA!!

Jest! yes,yes..choć wtedy ten zwrot nie był taki miedialny..

Ubrałam we wszystkie świecidełka jakie miałam...lampki...oczywiście,nie świeciły,,bo zawsze jakiejś żaróweczki brakowało...

Cuudna,zgrabna,równiutka,piękna,pachnąca...

Skoro ja miałam taką piękną,to strach było myśleć jaką cudną Iwonce wybrał Pawełek..

Ze spełnionym obowiązkiem kultywowania tradycji,poszłam spać.

Obudził mnie telefon.Tak wściekle,tak zajadle,jakby stado wilków mi za uchem szczekało...

Ledwo otworzyłam jedno oko,umysł jeszcze spał...

Czego? grzecznie pytam...

A ty co? śpisz?? oszalałaś,przecież do pracy ...masz klucze,czekamy!!!

Ło matko?? zdziwiony zdziwiony a która godzina?

No skoro dzwonię,torebko,to późna,przyjeżdżaj szybko!! Kasjerki,listonosze,wszyscy czekają- grzmiała koleżanka..

o jessuuuu...

W biegu,jedną nogę w majtki,drugą w spodnie,biustonosz,a tam..do torebki,prawą ręką wykręcałam nr do TAXI,lewą myjąc zęby..

Radio Taxi ,słucham

pkodmcevbwvncmlc/// 7


???? Proszę powtórzyć,nie rozumiem..

wlkfekwygeufrsznbejnveui 7

??? Powoli,spokojnie...jeszcze raz...

na szkn Tartaczną 7 NATYCHMIAST,...błagam...


Ile razy tak jest,jak człowiek wyrwany z głębokiego snu,wręcz II FAZA REM,i gdy jesteśmy tak wybudzeni,wydaje nam się że super mamy kontakt ze światem zewnętrznym i świetnie wszyscy nas rozumieją...

Nic bardziej błędnego.

Bełkot li i wyłącznie. ;:306

Jak już w 15 min,byłam na miejscu w pracy,52 osoby z politowaniem powitało mnie gromko..

BEDZIU,NARESZCIE!!

;:306 ;:306


WESOŁYCH ŚWIĄT!


  PRZEJDŹ NA FORUM