Daria, moja psina jest rasy koktajler. Jakby mały owczarek zmieszany z burkiem. Średnia tak, większa od wiejskich burków. A nachalnej miłości to ja nie bardzo... Myślałam tak, jak Ty, dopóki nie poznałam kotów. Kocia miłość jest inna od psiej, ale jest. Mój synek mnie kocha, wiem to i okazuje to na swój sposób, ale nie nachalny. Dajemy sobie wzajemnie tyle wolności, ile potrzebujemy i to jest właśnie cudowne. A swoją miłość moje dwa kociaki (bo o młodym to jeszcze nie mówię) okazują w swojej cierpliwości, delikatnej czułości. Respektuję ich wolność, bo sama ją nad wyraz cenię i mnie nigdy nie podrapały. Zawsze są czułe i delikatne. A Rudzia wcale nie łazi po stołach i nie uczyłam jej tego. Synek łazi, ale on jest czyściutki i pachnący. Dzieci po przyjściu z dworu myją kotom nóżki, a synek wody się nie boi. Leży sobie w zlewie, nawet jak ja się myję. . A pies, delikatność ma.....słoniową chyba i o wolności mogę zapomnieć, bo zakocha na śmierć, aż bokami wychodzi... No jakby przez te 16 lat mój eM tak na mnie wciąż miłośnie patrzył w każdej chwili i zachowywał jak Mała, że zero wolności, to bym chyba uciekła, gdzie pieprz rośnie i to dawno temu. |