Janeczko, to u mnie -1 i taki sam silny wiatr. A ja dziś sobie do autobusu przez las i z autobusu spacerek zrobiłam. Sarenki mijałam i patrzyłyśmy tak na siebie przez chwilę. Nawet nie uciekały. Kawkę sobie w kawiarence wypiłam, oglądając z góry całe miasto i podczytując książkę, wypożyczoną mi przez dziecię moje („Tam, gdzie spadają anioły” - ciekawa). Fajnie było.  |