Rozmowy przy kawie (6) |
Dziewczyny i chłopaki, wróciłam z pierwszego zjazdu. Bilans jak poniżej: -podróż mordercza, planowo 6 godzin w jedną stronę (z przesiadką), a z powodu kraksy z jeleniem w roli głównej - dwie jeszcze do tego (!); no i pierwszy pociąg: lodówka, a po przesiadce: piekarnik -wysiłek intelektualny ogromny, bo jednak nie mam już umysłu 18-latki i przez pierwsze 2 wykłady nie mogłam się nawet zebrać do notowania, nie tylko mentalnie ale i długopis mi jakoś w ręce nie leżał; potem było lepiej -karkołomne dojazdy w samym Poznaniu, z powodu remontu linii tramwajowych czy czegośtamjeszcze (ale ani razu nie zabłądziłam i wszędzie zdążyłam, w tym na pociąg powrotny!) -przyjemność słuchania ludzi mądrych, cudnych kobiet (same doktórki), erudytek mówiących ciekawie, porywająco i z pasją - nie do przecenienia! Ach, trzymajcie kciuki, żebym dała radę! Wstępne założenie mam takie: wytrzymać jeden semestr. Jak wytrzymam, przedłużę swoje oczekiwania na kolejny. Jestem tam jedyną osobą dojeżdżającą z tak daleka, także jedną z najstarszych, może ze 4 osoby są starsze ode mnie, ale spośród 35 słuchaczy większość to dużo młodsze osoby. Ograniczenia są więc niezaprzeczalne. A Wydział Filozofii poznać po tym, że w kibelku na drzwiach do jednej z kabin przyklejona jest kartka: "ta toaleta ma skłonność do bycia zapchaną". Złożyłam się na pół ze śmiechu. |