Rozmowy przy kawie (4)
Witam się i ja. Wstałam dopiero o 9, ale do 2 w nocy przerabiałam wczorajsze grzyby. Jako, że wczoraj od rana bolała mnie głowa i byłam chora na "miniechcesienic" to w ramach terapii zajęciowej wybrałam sie na spacer do lasu. Chociaż tez mi sie nie chciało, ale polazłam. I to nie obok domu tylko za sąsiednią wieś. Nie wzięłam koszyka, no bo przecież nie na grzyby idę, a po za tym ich nie ma, ale miałam w kieszeni anużkę i obowiązkowy scyzoryk.
No i co sie okazało? Przy pierwszym prawdziwku, przy którym zaraz obok rósł malutki czerwonołebiec, zapomniałam o głowie i o jednostce chorobowej "miniechcesienic". I łaziłam po lesie przez ponad trzy godziny. Przyniosłam głównie kozaki w różnych wariantach kolorystycznych, trochę kurek, maślaków i kilka prawdziwków. Część poszła do suszenia, część do octu, a część małż włożył do gulaszu.
No i siedziałam przy tych grzybach do późnej nocy i teraz spać mi się chce, ale głowa ma się dobrze i wychodzące słoneczko ładuje mnie energią.
Wypijam drugą kawkę i do roboty! bardzo szczęśliwy


  PRZEJDŹ NA FORUM