Piec kuchenny obudowany domem, a on ogrodem
Dwa miasta :Lizbona i Porto
Lizbona poukladana, spokojna, nostalgiczna poprostu duze miasto portowe z urocza turystyczno mlodziezowa starowka i fado które lubie a w dusznej i zabitej ludzmi knajpce brzmialo przepieknie i nostalgicznie.
Mieszkalysmy w najstarszej dzielnicy z waskimi uliczkami, praniem wywie
szonym za okna, starymi ludzmi pokonujacymi z trudem stromizny i z nocnym zyciem.Vino verde i owoce morza....i najlepsza na swiecie kanapka z dorszem lub miesem- bifanaZwiedzalysmy miasto zoltym tramwajem, rewelacyjnym metrem i per pedes.
Nie moglysmy ominac tez ogrodu botanicznego i tu ….. przykra niespodzianka.
To raczej bardzo niszczejacy park srodmiejski. Budynek glowny zamkniety od jakiegos dluzszego czasu kiedys była tam wystawa prac i pozostaly malpy chyba na posmiewisko upadku. Oranzerie w stanie „grozi smiercia lub kalectwem”a „kacik” japonski …. omszale trzesawisko ze resztkami mostkow. Zadnych tabliczek przy roslinach więc trudno było zidentyfikowac drzewa i krzewy posrod egzotycznych chwastow.
Wypad do Sintry,
ok 40 km od Lizbony, gdzie na kilku wzgorzach 5 zamkow i palacy. Pałac i park stworzonym na zlecenie szalonego milionera, z jaskiniami, podziemnymi labiryntami i egzotyczna roslinnoscia i to było cos , cos warte zobaczenia a szczegolnie olbrzymy ogrod /park. Udeptalysmy sobie nogi po pachy.
Pendolino z predkoscia 244 km/godz i juz Porto. Nie rozumiem dlaczego u Nich jezdzi a u Nas nie może, może jestesmy za morzem.
Porto sie w tym stuleciu zawali, nie ma takich silnych i takiej kasy a by to sie nie rozsypalo, wszystko powyzej parteru to ruina trzymajaca się na sline.
Do 22 snuja sie turysci, pozniej miasto zasypia, obsluga knajpek ucieka do dzielnic mieszkalnych, windy miedzy poziomami ulic zamkniete,metro pedzi do lozka, autobusy maja przyspieszenie zajezdniowe a slynny tramwaj kolebie sie z kilkoma turystami.Smutek ze tylko sie uwalic.
Jedzeniowo tosmy sobie dogodzily, najlepsza kawa na swiecie, rewelacyjny dorsz, przerozne owoce morza , po raz pierwszy w zyciu widzialysmy i jadlysmy cos co po polsku nazywa sie pąkle kaczenice. Skorupiaki wygladaja jak miniaturowe peniski z prosektorium nazywa się to to percebes i uchodzi za ekskluzywny przysmak, fuj! Zapach wody bagiennej a smak? tchawicy wrobla (tez nie jadlam ale gabaryty chyba takie same)
Kapiel w Atlantyku w wykonaniu mojej przyjaciolki bo ja …. brrrr zimna woda i fale dla surferow.Wklejam troche zdjec ale musicie sobie je przypisac do tekstu.


  PRZEJDŹ NA FORUM