Unieszkodliwienie karpiowych ości
Bardzo lubię karpia, ale zawsze wkurzały mnie te cieniutkie ości śródmięśniowe, rozwidlone na końcach; trzeba było się nagimnastykować podczas jedzenia, żeby je powyjmować, a wyjąć przy filetowaniu - nie sposób.
Pewnego razu zostałam poczęstowana karpiem, przyrządzonym wg wskazówek właściciela gospodarstwa rybackiego i od tej pory też zawsze tak robię. Ości są, ale nie przeszkadzają. Dziś całą obróbkę obfotografowałam.

Najpierw rybę trzeba podzielić wzdłuż na dwie połowy. Następnie z każdą połową postępujemy jak poniżej.

1.Odcinamy "schabik" od "żeberek" i uzyskujemy dwie części. Te grube ości, wiadomo, nie stanowią problemu, więc część ryby z żebrami tniemy na paski wzdłuż ości.





2.Teraz ta trudniejsza część i musimy mieć naprawdę ostry nóż. Zabieramy się za "schabik" - nacinamy mięso w poprzek co kilka milimetrów, dość głęboko, ale nie przecinając skóry. Czujemy i słyszymy, jak nóż przecina ości i o to właśnie chodzi. Powstają cieniutkie płateczki mięsa, trzymające się skóry.



3.Co kilka/kilkanaście nacięć przecinamy mięso razem ze skórą i uzyskujemy zgrabne kawałki.



4.Te schabikowe kawałki skrapiamy cytryną i układamy w naczyniu skórą do góry, tak, aby sok z cytryny mógł rozpuścić lub przynajmniej zmiękczyć poprzecinane, krótkie kawałeczki ości śródmięśniowych. Odstawiamy na kilka godzin w chłodne miejsce.

5.Przed panierowaniem przyklepujemy lekko palcem ponacinane płatki, żeby się połączyły w zgrabny kawałek i panierujemy, a potem smażymy. W smażeniu płatki się sklejają i po usmażeniu już ich prawie nie widać - mamy zwarte kawałki mięska ze skórą. Te krótkie kawałeczki ości jeśli nawet się nie rozpuściły i nie zmiękły od cytryny, to się wysmażą i są już nieszkodliwe.
No i mamy na półmisku dwa rodzaje karpiowych kawałków - te długie z żebrami i te schabikowe z nacięciami.





  PRZEJDŹ NA FORUM