Wsi spokojna, wsi wesoła czyli c.d.n. choćby nie wiem co :)
    zuzanna2418 pisze:

    Ja nawet czasem po zwizualizowaniu sobie koncepcji, lecę do wybranego fragmentu ogrodu zdolna góry przenosić, morza pogłębiać, zmieniać bieg rzek, językami wszelkimi władać ... po czym staję jak wryta i okazuje się, że po dwóch - trzech próbach dźwignięcia czegoś, lub wbicia narzędzia ogrodniczego w przyszłą oazę zieleni ozdobnej czuję wyraźnie, że z żywiołem nie wygram. No i wlokę się z powrotem na z góry upatrzone pozycje wesoły



Oj Zuziu, nie wiesz jak mi ulżyło.

Ja mam tak samo i ciągle składałam to na karb starości zniedołężniałej i/lub megalenistwa, a tu się okazuje, że to po prostu zwyczajna konieczność przepracowania koncepcji, która po próbie zwizualizowania okazała się niedopracowana i wymaga zmian!

A mojej kochanej biblioteki musiałam sie częściowo pozbyć jak przenosiliśmy się do mieszkania małża z mojej panieńskiej szuflady. W szufladzie wszystkie ściany były zastawione książkami, a u małża nie miałyby gdzie się pomieścić. Zabrałam tylko te ukochane, a i tak część stoi w piwnicy w pudłach. Tylko co mi z książek kiedy ja już nie mogę ich czytać w wersji papierowej. Ślepa jestem i nie widzę kompletnie literek. Został mi tablet, ebooki i powiększanie literek do maksimum, ale to nie to samo.
NO, tylko na pocieszenie mam to, że po ebookach nie łazi mi żadna broń biologiczna!


  PRZEJDŹ NA FORUM