Rozmowy przy kawie (4)
Pat - dzięki tak jakoś mi się z tym okiem kojarzyło ale nie byłam pewna. Szpitalną klaustrofobię rozumiem w pełni. Mam dokładnie to samo, przy porodach robiłam wszystko aby wyjść do 3 dni, przy rotawirusie średniego jakoś wytrzymałam 5 dni, a przy migdałkach teraz w sierpniu przy pięknej pogodzie to myślałam, że przez okno wyskoczę i zacznę szpitalny trawnik uprawiać. A najbardziej mnie wkurza, że cały czas traktują rodziców przy dziecku jak piątek koło u wozu i zero informacji. Przynajmniej u nas w powiatowym szpitalu tak jest.

A co do rocznic ślubu to pamiętam, że przed 16 laty jak zaczynałam pracę i nowy szef się dowiedział, że rok po ślubie jesteśmy to przedstawił taką teorię, że pierwszy kryzys po 1 roku, drugi po 7, kolejny po 14 i jak to się przeżyje to już z górki. U mnie z tego co pamiętam chyba tak właśnie było i teraz powinno już być z górki w końcu 16 lat minęło, a w listopadzie mamy 20 rocznicę pierwszej randki!


  PRZEJDŹ NA FORUM