Rozmowy przy kawie (4)
A u mnie nie padało od dawna. Porobiłam prawie wszystko, co zaplanowałam. Zamroziłam pomidory w różnych konfiguracjach, do późniejszego przerobu, zerwałam i zamroziłam czarny bez, z którym nie wiem, co zrobić dalej, ale takie piękne były te owoce, że choć część postanowiłam oskubać.
Dziś jest piąty dzień, jak przywracamy do życia kurkę, którą potarmosił Burek. Nie ma złamań, ale wyraźnie widać, że jest obolała i sprawia jej trudność chodzenie, a zwłaszcza pierwsze uruchomienie, bo potem już łapie rytm. Najchętniej jednak siedzi przycupnięta. Straciła też masę piór, ale to akurat najmniejszy problem.
Niewiele też je, ale wczoraj zjadła trochę twarogu z ręki, a dziś siekane jajeczko z zieleninką z młodego krwawnika. I choć bardzo powoli to idzie, to z dnia na dzień widać niewielką poprawę i mam nadzieję, ze bidulka przeżyje.

I znalazłam dziś skaczącą malutką ropuszeczkę, a więc... w naszym ogrodzie rozmnażają się ropuchy!


  PRZEJDŹ NA FORUM