Rozmowy przy kawie (3)
Laseczki macie rację. Należy korzystać z dobroci medycyny, nie ma co odkładać. I to nie ma znaczenia czy to wysokie czy baaaardzo niskie ciśnienie. Ale też trzeba trafić na dobrego lekarza, który się człekiem zajmie i dobrze przebada i ... na koniec powie co dalej robić. Nigdy nie miałam wysokiego ciśnienia bo byłam z tych drugich. Byłam w stanie funkcjonować z ciśnieniem 45/30, co niektórzy by już odlatywali. Dodatkowo te wariacje w biciu serca. Co lekarz, ogólny czy NFZtowski kardiolog z przychodni mi mówił, że z tym się żyje. I tak się bujałam lat ..dzieści. Aż przyszedł sławetny 8 marca kilka lat wstecz i wylądowałam w szpitalu i musieli mnie "umiarawiać".
Wszystkim, którzy tego nie doświadczyli a mają kłopoty z ciśnieniem NIE ŻYCZĘ. Owszem niby nie bolało bo byłam "skupiona" na waleniu pikawy ale takiego stanu czyli "wyłączenia i włączenia" serca to ......
Później trafiłam do kardiologa z powołania. Po 40 minutach osłuchiwania, badania ciśnienia i tętna we wszystkich możliwych miejscach wytłumaczył co i jak, postawił diagnozę i co mnie czeka. Stwierdził, że jeśli będę musiała długo czekać do szpitala na operację to w Warszawie ją robią odpłatnie. Byłam w stanie kredyt wziąć byle mi pikawę naprawili
I tak po 4 m-cach trafiłam na stół operacyjny, w szpitalu na NFZ, w świadomości przeprowadzili mi ablację (zabieg trwający ponad 5 godzin) i od 6 lat nie mam nawrotów i jestem PRZESZCZĘŚLIWA
Także Laseczki nie lekceważcie ciśnienia, bóli głowy a nawet bóli oczu, bo i w nich jest ciśnienie
Ale se pobazgrałam, sorrki .....


  PRZEJDŹ NA FORUM