Rozmowy przy kawie (3)
Dziękuję dziewczęta za uznanie dla mego domku. Rabatka "pod sznurek", który niebawem zniknie ma być w założeniu rabatką stale kwitnącą. Mają tam być kwiatki (byliny podsadzone jednorocznymi), które by kwitły we wszystkich porach roku. Niestety na razie będzie to rabatka typu "kwarantanna" bo tylko tutaj mogę coś posadzić żeby nie było narażone na
- podeptanie
- wyrwanie
- zasypanie gruzem
- skoszenie
- zawalenie gałęziami
- itp. itd.
Wszędzie coś się robi, lub będzie robiło. Jak znam życie i mego małża to będzie się robiło przez następne 10 lat i zrobione nie będzie. I teraz też dowiedziałam się, że idiotą trzeba być żeby skopać rabatkę pod płotem, jak płot będzie malowany. Pytam się, kiedy?! Dowiaduję się, że "jak przyjdzie czas!" pan zielonypan zielony
I jak tu ma człowieka szlag nie trafić. Sama wszystkiego nie zrobię, niestety. Bo to trzeba
- krzaki wyciąć
- śmieci wybrać - o takie



- wybrać darń i chwasty
- wygrabić
- skopać gdzie trzeba
- naprawić stodołę
- zdjąć słomę z poddasza szopy, nie zawalając stropu, który już się ledwo trzyma, a gdzieniegdzie już spadł i jakoś sie jej pozbyć (zgodnie z prawem oczywiście, choć najskuteczniejszym sposobem byłoby puszczenie jej z dymem pan zielony



- znaleźć majstra, który wyremontuje tę szopę za przysłowiową złotówkę pan zielony
- podciąć gałęzie nad dachami
- przerzucić kilka ton gałęzi, chrustu, zgrabionych liści i innych tym podobnych
- przeszlifować płot i pomalować go
- dokończyć odnawianie drzwi frontowych (tu zabrał się za to mój małż i nie powiem w dwa dni zeszlifował i oskrobał stara farbę i nawet pomalował drewnochronem, a teraz myśli co dalej)

A ja nie nadążam. Jesień sie zbliża i chciałabym chociaż część prac zakończyć w tym roku. Nie macie jakiegos sposobu na małża, żeby nie wszystko było robione w systemie "jutro" i "zaraz" lub "potem"?
diabeł


  PRZEJDŹ NA FORUM