Rozmowy przy kawie (3)
Iwonko - zrobiłam bez octu, okazało się, że soczku z papryki sporo jeszcze było, tylko coś mi się wydaje, że z solą przesadziłam, ale jak oblizywałam widelec i palce zawstydzony po upychaniu do słoiczka to sosik był tak jak piszesz przepyszny. Ale żeby tego dużo wyszło to nie powiem - 3 słoiki po majonezie.

Małgosiu - po przeczytaniu tego co napisałaś o swojej wczorajszej aktywności już poczułam się zmęczona i Ty piszesz, że jesteś leniwa? Rozumiem, że jesteś na emeryturze, to kiedy jak nie teraz masz odpoczywać. Poza tym robisz tyle ile chcesz i kiedy chcesz. U mnie to jest tak, że zazwyczaj mam dużo planów ale z realizacją gorzej, najczęściej wszystko po nocach robię kiedy dzieci już śpią. Ale jak robić wcześniej jak wstaję przed 6, teraz są wakacje to nie muszę się przejmować dziećmi, a i ruch na drodze mniejszy, do pracy na 8 - jadę ok. 40 minut, w pracy 8 godzin albo i więcej, powrót kolejne 40 minut albo i więcej jak jeszcze trzeba zakupy zrobić. Jak nie ma męża w domu to dzieci od moich Rodziców odbieram, czasami trochę tam posiedzę, coś zjem ale nie zawsze. Jak mąż jest to do domu jadę, obiadów w tygodniu prawie nie gotuję bo dzieci albo u Rodziców albo M gotuje jak jest w domu - jakie to szczęście, że pracuje na zmiany. Ale przez to mniej się widzimy. W sumie śrenio nie ma mnie 10 godzin w domu. Za chwilę zaczyna się szkoła, te wszystkie zajęcia dodatkowe - 3 dzieci, więc robię za taksówkę. Na szczęście potrzebuję mało snu 5-6 godzin wystarczy. Wszystkie większe roboty w tym ogród odwalam w weekend. A i tak doby brakuje i mam wrażenie, że dużo czasu ucieka. Ale jak tu nie usiąść z książka czy gazetą, czy w Kompostowniku - to by człowiek już nic z życia nie miał.
Ale się rozpisałam... zawstydzony Ale to pytanie Małgosi mnie sprowokowało.


  PRZEJDŹ NA FORUM