Rozmowy przy kawie (3)
    Margolcia_K pisze:


    Jak wczoraj poszłam z małżem do lasu na grzyby (tylko 2,5 godziny), to potem starczyło mi tylko energii na oporządzenie grzybów, podgrzanie obiadu, wypielenie jednej małej (tak na oko 50x50 cm) rabatki, oskrobanie kawałeczka drzwi ze starej farby i poczytanie do wieczornej herbaty.
    Mówcie natentychmiast - JAK TO ROBICIE!



wycięłam z Twojego tekstu odpowiedź na Twoje pytanie bardzo szczęśliwy no własnie tak jak Ty: jakbym poszła do lasu na 2,5 godziny na grzyby, to resztę dnia bym zdychała, a na obiad by były kanapki wesoły

Na przykład dziś: 2 godziny układałam ścieżkę i przerzucałam ziemię i mam dość i ja i moje nadgarstki, więc plan na resztę dnia to przywiezienie dzieci, pozory porzadków domowych (tzw. spychacz, czyli skopujemy rzeczy ze środka pokoju na boki i do pudeł), trochę pracy zawodowej i szydełko wieczorem, jeśli jeszcze ręce pozwolą. A teraz to się muszę doszorować z tej ziemi i chyba przespać...zbadam sobie tarczycę w koncu i cukier, bo to nienormalne, żebym nie była w stanie przetrwać przeciętnego dnia bez spaniazły

Aniu, cudny zegar, teraz pozostaje tylko dorobić do niego wnukilol

Marysiu, ja się Twojej mamie nie dziwię, też bym chciała nie chciała na starośc do bloku, więc pewnie bedę uciążać życie swoim dzieciom siedząc tutaj i oczekując ich wizyt aniołek Moja mama z kolei nie wyobraża sobie życia bez miasta, więc o ile jej finanse na to pozwolą to tam zostanie, a my będziemy dojeżdżać, jeśli zaś nie pozwolą, a ta opcja jest bardziej prawdopodobna, to przyjdzie do nas i będzie narzekać aniołek niemniej innego rozwiązania nie widzę, bo ja do miasta nie wrócę, najwyżej bedę ją wozić co jakiś czas do galerii handlowych, żeby poczuła oddech wielkiego miastA aniołek


  PRZEJDŹ NA FORUM