Rozmowy przy kawie (2)
Waga... Ooo... Ja przed chorobą ważyłam 48kg, a teraz ... o, nawet nie wymówię zakręcony W kazdym razie spódniczki, które wtedy nosiłam, teraz moge sobie na jedna noge założyć pan zielony Porażka.
Kompletnie nic nie dalo sie z tym zrobić, nawet wtedy, gdy jadłam pół jogurtu dziennie - tyłam. Nikt mi w to nie wierzył, lekarze również, co doprowadzało mnie do szewskiej pasji. Okazuje sie, że istnieja takie przedziwne mechanizmy biologiczne, ktore powodują przybieranie na wadze nawet bez nadmiaru kalorii diabeł m.in. zatrzymywanie wody, ale nie tylko... Kiedy pytałam moją lekarkę, co bedzie z moją tuszą, gdy wyzdrowieję, odpowiedziała, że niestety nie jest w stanie przewidzieć, bo u rożnych pacjentów różnie to przebiega, jedni chudną samoistnie po wyzdrowieniu, inni muszą sie odchudzać, żeby to zrzucić ... Bardzo, kurczę, pocieszające lol że byc może będę musiała sie odchudzać przez kolejne kilka lat, żeby wrócić do dawnej wagi pan zielony o ile to jest w ogole możliwe. Mówię od razu, że nie twierdzę, że wszyscy powinni sie odchudzać, ja w ogóle nie zwracam uwagi na cudzą wagę, tylko na swoją, mam tu powody i tyle. W ogole myśle, że jesli ktoś ma stale swoja wage, to byc może taka właśnie odpowiada jego organizmowi i nie ma co sie szarpać nawet jeśli powiedzmy jest bardziej zaokrąglony niż szczupły. No, ale u mnie to jest coś innego i nie jest to moja naturalna waga.

Słuchajcie, nie po to opowiedziałam te historie o wypadkach, żebyście mnie podziwiały, przecież piszę, że ręce mi sie trzęsły i serce waliło, ale co miałam robić? przejść i przejechać obojętnie jak inni? Chodzi mi o to, że trzeba szukac jakiegos sposobu, żeby postąpić dobrze, chociaż sie czlowiek trzęsie itp.


  PRZEJDŹ NA FORUM