Wiejski eksperyment Pat - reaktywacja
Ewo, sama zlazłam...bardzo mocno zaciskając oczy i mamrocząc do róży, ze jest mi winna wdzięczność do grobowej deski, że jej ulżyłam w ciężarze opadających gałęzi bardzo szczęśliwy Teraz wedle wszystkich reguł rozpinania róż, z tych gałęzi pociągniętych poziomo ruszą pionowo w górę krótkopędy i pokryją całość gęstwą.

Basiu, wiesz, ją można ciąć, ale ja na razie nie mam śmiałości tak z sekatorem na królową...

Marzenko ależ powtarzam, że ja tych drzew nie wywalę, chyba że same padną, natomiast chcę dosadzić takie, których nie mam i ewentualnie dodatkową gruszę, jakby te padły. Z liśćmi to jest różnie - w tym roku rzeczywiście mało chorują, ale sporo jabłek ma takie czarne pękające plamy a gruszki znowu podgniwają na drzewie. Z utrącaniem zawiązków mi nie wyjdzie, nie mam się co oszukiwać aniołek- coś tam próbowałam w czerwcu, ale poddałam się już po dwóch gałęziach, tyle tego było...

Justynko, Aniu cieszę się, że do mnie zajrzałyście aniołek Co do żywopłotu grabowego, myślałam o czymś takim ale zastanawiałam się też, czy nie będzie głupio wyglądać, dość niski żywopłot na krańcu działki a przed nim wysokie drzewa?

Apropos drzew: na razie wymyśliłam, ze chcę jedno średnio niskie drzewo na żurawkowisko - fajną ma miejscówkę ale za bardzo nasłonecznioną - może z czasem będzie tam coś innego oprócz żurawek i cukinii wesoły, ale tak czy inaczej tam jest wymagająca ocienienia patelnia. Wymyśliłam sobie że wsadzę tam coś w miarę niskiego: głóg może?

Co do drzew o lasku (nazywanych tak umownie, bo są to drzewa, które chcę mieć, niekoniecznie muszą na kupie rosnąć), to staram się usilnie zawęzić wybór i obecnie wiem, ze na pewno muszą być: brzozy, coś płaczącego (nie wierzba, jeśli nie da rady z jesionem, to może buk?), robinia różowa, grujecznik japoński, ambrowiec, klon czerwony (czerwonolistny) i jeszcze niesprecyzowane cosie ładnie przebarwiające się jesienią aniołekaniołek

Wczoraj odpieliłam kolejną rabatę przypłotową przy okazji odkrywając dwie zarośnięte funkie i żyjące sadzonki derenia o zielonych liściach. Przy okazji podumałam nad planem minimum do końca roku i przedstawia się on następująco - piszę publicznie dla większej motywacji własnejaniołek

1. Rozparcelować i przygotować pod nasadzenia co najmniej jedne zasieki - te przy domu, w opcji maksimum, także te za huśtawką
2. wysiać przynajmniej parę metrów prawdziwego trawnika
3. zrobić porządek z zywopłotem przesadzając na miejsca ostateczne krzewy i patyczki rozsiane w różnych miejscach
4. Zakończyć sezon z uczciwie odchwaszczonymi rabatami aniołek
5. Jakby jesień długa była, to może uda mi się także ruszyć coś z buszem zwanym warzywnikiem, w sensie poprzesadzania poziomek i truskawek i zdemontowania skrzyń w celu ich zwężenia i umieszczenia w bardziej dogodnym miejscu...jak się nie uda, to pozostaje kupić ze dwa ekrany takie jak na autostradach montują, żeby nie patrzeć codziennie na to jądro ciemności bardzo szczęśliwy


A teraz element mniej wysiłkowy a bardziej radujący oczy, czyli zdjęcia:





Celowo zostawiony, bo choć chwast, to jaki cudny oczko


I elementy inne niż stricte ogrodnicze, czyli rozpaczliwe próby bycia matką, żoną i kochanką domu i zagrody bardzo szczęśliwy

melisa ścięta do suszenia


ściana rąbnięta kawałek dalej i przybliżająca mnie o milisekundy do posiadania łazienki


oraz kulejące latem rękodzieło, czyli torba urodzinowa dla siostry:


  PRZEJDŹ NA FORUM