Rozmowy przy kawie (1)
W zasadzie też myślałam o nalocie, ale niepełny byłby, bo busa do Białej bym złapała ale potem co... 35 km drałować na piechtę - wykluczone! Musiałabym dzwonić do W.
Poza tym jutro po południu musiałabym drogę nazad robić, bo w poniedziałek w pracy muszę być.
Z tego wszystkiego skosiłam trawę i przeryłam rabatę południowo-zachodnią, tam, gdzie rosną kwasoluby oraz rabatę zadnią. Ledwo łażę, ale złość na los parszywy nieco sklęsła.
W. dobra dusza przygotował mi półprodukty do przyrządzenia obiadu, więc sobie zjadłam i popiłam winkiem. W. zadzwonił pół godziny temu, że już jest przyodziany na galowo, w lodówce piwo i dwa kefiry, w apteczce jodyna i bandaże, a poza tym jest głęboko nieszczęśliwy, że mnie nie ma.

Ktoś tu o borówce wspominał...



U mnie 2 krzaczki i sobie pojadam co dzień, fajne jest to, że owoce dojrzewają stopniowo.

Łorety, a tu święto przeca! Kochane dziewczyny, Misiu, Anie, szczęścia i słodyczy weterynarz życzy!





  PRZEJDŹ NA FORUM