Wiejski eksperyment Pat - reaktywacja
A zatem, raz jeszcze witam serdecznie w wiejskim eksperymencie – prowadzonym od 2,5 roku projekcie badawczo-rozwojowym, którego sedno polega na rzucenie mieszczuchów na wieś i sprawdzenie, czy dadzą radę.

Na razie jeszcze żyjemy, a to już jest pewien sukces, zważywszy jak życie tutaj okazało się skrajnie odmienne od wyobrażeń.

My to znaczy:

koza starsza (miejska) – dziecko stali i betonu, ciężko przechodzące zmianę warunków życia na bardziej ekologiczne, ale stara się….ostatnio czas reakcji od zauważenia muchy do wydania z siebie upiornego pisku znacznie się wydłużył, w chwilach zapomnienia zdarza jej się usiąść na gołej ziemi, a czasem jak ma dobry humor to nawet twierdzi, że na wsi jest fajnie.



koza młodsza (wiejska) – dziecko natury tarzające się w trawie, kąpiące w kałużach, jedzące mrówki, wiecznie zadowolone z życia, chyba, ze czuje się dyskryminowana byciem młodszą, ale wtedy krótka awantura rozwiązuje sprawę.



małżonek (mało fotogeniczny, więc zdjęcia nie będzie) – główny winny takiego a nie innego wyboru nowego miejsca życia, za co na zmianę go kocham i serdecznie nienawidzę, aktualnie przebywający głównie poza domem, zajęty dowożeniem sasiadom zza Odry materiałów do udoskonalania broni chemicznej.

i ja – recenzentka, obserwatorka i kąśliwa krytykantka życia własnego i cudzego 

A także zmienna liczba czworonogów, z tendencją raczej wzrostową (dwa psy się czają na miejscówę…)

Eksperyment prowadzimy w obiekcie testowym zwanym domem. Obiekt ma lat najmarniej 200, od jakichś 50 nie powinien już stać, niemniej stoi i mniej więcej trzyma pion, obecnie chyba zyskał nadzieję na życie wieczne, bo stara się z nami współpracować. Przyjazny i ufny jest ten dom, bo robię mu różne przykre rzeczy, wpierając, że to dla jego dobra…ostatnio znowu go puknęłam i pukam regularnie, po równi z chęci przywrócenia oryginalnego wyglądu, jak i potrzeby pilnego znalezienia złotego runa w postaci mienia poniemieckiego 

Większość domu składa się z miejsc, które będą czymś, a ponad 300-metrowa powierzchnia, służy głównie do imponowania miejskim znajomym metrażem wesoły Moje ulubione to „Miejscu, które będzie łazienką” - to już jest nazwa własna, tak Flo przedstawia to pomieszczenie wszystkim gościom i ja tak o nim myślę, być może pozostanie na wieczną pamiątkę w takim stanie, jako izba pamięci po straconych złudzeniach.

Z grubsza eksperyment polega na udowodnieniu, ze bez pieniędzy ani pomysłu można zrobić dom i ogród  Pierwszy rok dzielił się po równo na fazę entuzjazmu i frustracji, drugi otworzył nam do końca oczy na tragizm naszej sytuacji i pogrążył w dole, ale trzeci…trzeci to stoicyzm – jest jak jest, będzie jak będzie, cieszymy się tym co mamy. A mamy bardzo dużo, mamy wszystko właściwie – mamy wolność. Dla mnie dom i ogród to wolność i nawet jak się wali, jak życie jest paskudne, a ludzie niedobrzy, to mam swoje miejsce.

Tu jest właśnie moje miejsce na ziemi i tu Was zapraszam przez turkusową furtkę z rózami:




  PRZEJDŹ NA FORUM