NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » NASZE PIĘKNE OGRODY » WSI SPOKOJNA, WSI WESOŁA, CZYLI C.D.N. W CZWARTĄ ROCZNICĘ WIEJSKICH PRZYGÓD W. I Z.

Przejdz do dołu strony<<<Strona: 18 / 40>>>    strony: 1234567891011121314151617[18]1920

Wsi spokojna, wsi wesoła, czyli c.d.n. w czwartą rocznicę wiejskich przygód W. i Z.

  
survivor26
02.06.2016 06:17:13
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Lokalizacja:: między DLW a DBL :)

Posty: 9453 #2291043
Od: 2014-7-11
Nooo jaki piękny plac budowy jak z obrazka! Taka ekipa to skarb! I piwnica widzę szykuje się taka, że jakby i na Podlasie dotarli sabotażyści stosujący broń elektromagnetyczną, to możecie sie tam schować i przetrwać zagładę bardzo szczęśliwy

Veichelblau daj czas, ona wolno się rozpędza - u mnie dwa lata tkwiła w charakterze półmetrowego krzaczka, po czym jak ruszyła w zeszłym roku, tak ma teraz po 3 metry w każdą stronę aniołek
_________________
Pat - nieustająca wiejska eksperymentatorka :)
Wiejski eksperyment 1
Wiejski eksperyment 2
  
Electra20.04.2024 12:47:54
poziom 5

oczka
  
Jo37
02.06.2016 07:23:35
poziom 6

Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: Warszawa i nie tylko

Posty: 1379 #2291048
Od: 2014-7-11
Roboty idą pełną parą.
Śliczny jest ten ciemny chaber.
_________________
Pozdrawiam,
Joanna

  
Barabella
02.06.2016 07:41:26
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Moderator

Lokalizacja:: Łódź

Posty: 7417 #2291056
Od: 2014-7-11
Nasza weranda jest centralnie, lecz drzwi nie. Kiedyś, podobno miała dwoje drzwi po bokach i była przedzielona na pół. Cudo to nie jest, lecz bardzo wygodnie się wchodzi - na przeciw mam drzwi do przedpokoju. Znalazłam tylko ujęcie z boku. Przestrzeń na werandzie (4mx2m), dzięki temu usadowieniu drzwi mamy ogromną. W przyszłości (po ociepleniu) ma być tam kącik wypoczynkowy pan zielony Fotkę możesz usunąć.



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ LINKI » DARMOWA REJESTRACJA


_________________
Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.3
Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.2
Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.1
  
imwsz
02.06.2016 08:48:18
poziom 6

Grupa: Użytkownik

Posty: 990 #2291076
Od: 2014-7-15
Ogólnie to zazdraszczam takich fachowców bo niestety nie wszędzie takowi się zdarzają.
Piwnica wygląda przestronnie. Czyli wejście będzie w podłodze werandy.
Tylko zróbcie sobie schodki nawet poprzez zabranie części przestrzeni piwnicy bo drabinka to masakra w pewnym wieku oczko
Zapewne opcja drzwi na środku jest wizualnie najlepszą, przy założeniu że nie będziesz chciala w werandzie jakiś większych siedzisk.
Czy przewidujecie ścianki od ziemi do wysokości jak na pokazanych zdjęciach czy na zasadzie "miecia" jak największych okien?
Fajnie jest mieć darmową wodę i jeśli macie możliwość zrobienia sobie większego zbiornika to polecam. Niestety ja nie mam, stoi sobie stara wanna, ale psiapsióła ma duży zbiornik odsunięty od chałupki oczko
_________________
Pozdrawiam serdecznie
Ilona
Ilony ogród na glinie i hobby.... ręczne adhd
  
zuzanna2418
03.06.2016 11:01:56
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Lokalizacja:: Wawa/lubelskie

Posty: 6009 #2291596
Od: 2014-7-11


Ilość edycji wpisu: 1
Kochane dziewczyny! dziękuję, że przybyłyście, poczytałyście i wpisałyście się wesoły
Ekipa (majster i dwóch pomocników), tfu-tfu, porządna. Trochę mnie zdziwiła odpowiedź majstra na moją uwagę, że tu taki team budowlany to ma dobrze-roboty dużo, a i konkurencji niewiele, skoro my szukaliśmy dwa lata kogoś, kto mógł tę robotę zrobić. Majster mi odpowiedział, ze owszem, pracy sporo, ale ludzie nie płacą takich stawek, żeby opłacało się jakoś nadmiernie. Twierdzi, że musi pozostawać na granicy rentowności, żeby klienta nie zniechęcić.
Te fenomeny finansowe nie przestają mnie zadziwiać. Komisów samochodowych nie ma chyba więcej nigdzie indziej niż tu. I ciągle powstają nowe. Czyli popyt na auta, wcale nie struple, jest i wzrasta. Z gazet lokalnych dowiedziałam się, ile płacą wójtom tutejszych gmin - średnio 7-8 tysięcy.Ale są i tacy co biorą ponad 9 tys. Czyli prawie trzykrotnie więcej niż zarabia u mnie osoba na stanowisku inspektora: z wyższym wykształceniem, często podyplomowym, ze znajomością przynajmniej jednego języka obcego i z wiedzą specjalistyczną.
A z drugiej strony usługi kiepsko przędą i narzekanie na biedę wszędzie słychać...
Bea My nie korzystamy z wejścia frontowego. Z drugiej strony domku mamy wejście z gankiem wesoły Przeskoczyć taka dziurę to byłby wyczyn! I w dodatku jeszcze ktoś musiałby drzwi otworzyć od środka, żeby skaczący zameldował się centralnie w otworze, że tak się wyrażę wesoły
Pat martwiłam się o Veilchenblau, że może za cieniście mają, bo rosną na rabacie żurawkowej, która jest przy samym płocie Bożenki, za różanką. Ale jakoś innego miejsca póki co dla nich nie wykombinowałam. Wykopałam na razie Elfe spod spichrza, bo on też do remontu.
Aniu,Basiu, Ilonko, JaneczkoDziękuję za wszelkie porady, są bardzo cenne, bo bazują na doświadczeniu, a ja na razie "gdybam". W sprawach wodnych liczę na W., bo on się takimi sprawami tez zajmuje u klientów. na razie zrobiliśmy wstępną instalację w studni, która po zakupie pompy umożliwi nam korzystanie z wody do podlewania. Na razie jednak staramy się chwytać inne sroki za ogony wesoły
Misiu pod stodołą jest taka ziemia, że tam chyba nawet suchy badyl wyrośnie wesoły Może uda mi się zebrać nasionka z chabrów to Ci wyślę.
Joasiu chaber piękny a dla zmylenia przeciwnika, pomimo bardzo ciemnych kwiatów, liście ma jaśniutkie zielone.
_________________
Zuzanna - miejska i wiejska dżungla :)
pomoc dla schroniska
In Vino Veritas
UŚMIECHNIJ SIĘ
  
zuzanna2418
03.06.2016 19:08:18
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Lokalizacja:: Wawa/lubelskie

Posty: 6009 #2291768
Od: 2014-7-11


Ilość edycji wpisu: 1
No to czas chyba na cz.II relacji

Po deszczu, który solidnie zmoczył wszystko, włącznie z transporterem Kici, który został przed domem, wyszliśmy na rekonesans. Nigdy nam dość takiego przeglądania różnych zakątków, gdzie co rośnie, albo wręcz przeciwnie – zdechło (to oglądamy znacznie mniej chętnie, rzecz jasna).
Nie pamiętam skąd u nas ten mak…



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



Języczki tutaj rosną nad podziw dobrze. No ale skoro nie mają wrogów naturalnych na „ś” to mogą.



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



Fruhlingsgold lekko zmiętolona przez ulewę i grad



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA





TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA





TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



I ogóle jeszcze różanka w początkach rozkwitu.
Pięknie zaczynają coraz większe Ritausmy



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA





TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



i inne



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA





TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



W towarzystwie róż rutewka orlikolistna

Obrazek

Co tam słychać w warzywniku? Nawet nieźle, ale szykuje się kolejne piękne odchwaszczanko…



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA





TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



W Albiczukowskim w towarzystwie hałd piachu pięknie zakwitły czosnki, które są jednym z ulubionych miejsc pobytu złocistych chrząszczy.



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA





TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



Ponadto sprawdziłam, że wszystkie sadzonki od Majki edulkot cieszą się dobrym zdrowiem wesoły
Za płotem tradycyjny widoczek



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA





TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



Wracam przed dom, a tam Kicia z ponurą miną gapi się na to.:



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



Na mój widok oddaliła się z godnością.
O, gdybyż znała sławną formułkę byłego ministra, lekkomyślnie wygłoszoną i nagraną, a potem utrwaloną w pamięci rodaków bardzo szczęśliwy Z pewnością doceniłaby jej finezję, zwłaszcza że kamieni kupa jako żywo piętrzy się bez żenady !
Dla porządku dodaję, że obok stoi grujecznik oraz wiąz płaczący. O których pan minister nie wspominał.

Następnie dokonaliśmy inspekcji nasadzeń wzdłuż płotu granicznego z SN, totalnie skapcaniałych w wyniku ubiegłorocznej suszy. Jednak potęga natury jest ogromna. Większość cytryńców i kiwi odbija, róże też uratowane z wyjątkiem jednej.
Oto droga z nową nawierzchnią oraz W. w stroju nader niekompletnym. Z góry przepraszam osoby o wrażliwej konstrukcji tudzież estetów, ponieważ W. w podobnym anturażu pojawi się jeszcze, albowiem zakładał na siebie coś więcej jedynie do koszenia i do wyjazdów do miasta. Upał powodował, że raczej się mu nie dziwiłam.



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



I spojrzenie w przeciwpołożną



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



Różanka przyciąga obiektyw, więc jeszcze kilka fotek. Zapach unoszący się wokół naprawdę nieziemski. Szkoda, że przy wąchaniu pokrzywy znienacka rzucają się na człowieka i powodują wrażenia zgoła odmienne.



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA





TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA





TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



Dzień nie obfitował jakieś godne epopei wydarzenia, następnego poranka mięliśmy powitać ekipę fundamentalistów, którzy zapowiedzieli się na 8.00. Uznałam, że względne nieróbstwo powinno skłonić W. do zajęcia się montażem regałów gospodarczych, które w elementach czekały w sieni. W dniach następnych narwiemy się na roboty ogrodnicze i nie będziemy mieli siły, żeby jeszcze się bujać ze skręcaniem dech.
Wywlokłam zatem odpowiednie opakowanie, rozłożyłam elementy, a W. patrzył na mnie z wyrzutem. Wyciągnął jednak z samochodu znane już wszystkim narzędzie czyli wkrętarkę Tryton (sryton) i po obejrzeniu zestawu elementów przystąpił do wkręcania wkrętów śpiewając pieśń masową treści następującej:
Hej młody junaku
Smutek zwalcz i strach
Przecież na tym piachu już za kilka lat
Przebiegnie być może
Jasna, długa, prosta
Szeroka jak morze Trasa Łazienkowska
I z biegiem zepnie drugi brzeg
Na którym twój ojciec legł...

Na szczęście montaż był łatwy, choć na koniec czekała nas przykra niespodzianka: w komplecie dali za mało wkrętów. Nie mieliśmy żadnego substytutu i z mniejszym regałem trzeba było zaczekać do jutra, aż W. coś nabędzie.
Regał większy chciałam już wstawiać do sieni i ustawiać na nim cały badziew zawalający podłogę, ale W. namówił mnie, żeby surowe drewno sosnowe najpierw czymś pomalować. Tego czegoś też nie mieliśmy, więc regały do dnia następnego zastawiały 1/3 kuchni w oczekiwaniu na dalsze etapy prac.

Z powodu porannej pobudki byliśmy z lekka niedospani, zatem z ulgą wleźliśmy pod kołdry (choć W. posypiał sobie w ciągu dnia, a jakże!)

Ranek następnego dnia nastąpił około 4.00, bo to słońce mimo rolet wali nam prosto do sypialni. Pewnie po dłuższym pobycie przywyklibyśmy, ale jak człek wpada na trzy-cztery dni, to i piasek wywalany przez mrówkę z drążonego korytarza może zbudzić. Nie mówiąc o drących się ptakach i gdaczących kurach, które słychać teraz genialnie dzięki otwartym oknom.
A propos okien – letnia pora to niestety udręka rojów much wpadających do domu. W otworze wejściowym wisi stara firana spełniająca rolę moskitiery, jednak przez okna tabuny owadów włażą sobie na okrągło. Wleźć to, cholerka umieją, a wyleźć to już rzadko który!
Miskę kocią muszę przykrywać, bo zaraz pojawiają się tam ślady wskazujące na produkcję kolejnych ohydnie bzyczących pokoleń. Kicia wobec tego niezadowolona, bo musi informować o chęci konsumpcji i czekać na zdjęcie dechy z miski. Ona lubi pojadać sobie po troszku co jakiś czas i z tego powodu ja musiałam biegać i odkrywać oraz zakrywać stołówkę. Oczywiście kilkakrotnie zapomniałam zakryć i żarcie do wywalenia.
Trzeba będzie pomyśleć o moskitierach w oknach, bo żyć się nie daje.

Powodem mojej pobudki był również wielki ciężki pies, leżący w poprzek łóżka. Przy wyciąganiu nóg trafiłam najpierw na bezwładne cielsko, a potem na grubą pokrywę z piachu na prześcieradle. Kredka chodząc wielokrotnie po terenie piaszczystym wokół domu przyniosła nam do łóżka ilość materiału pozwalającą na zaaranżowanie średniej wielkości piaskownicy.
Wstałam wobec tego, wstawiłam wodę na kawę i wylazłam natykając się najpierw na tambylczy dwukot, czekający cierpliwie na śniadanie przed drzwiami. Obsłużyłam zwierzynę i poszłam się rozejrzeć.

Obrazek



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



Nad polami lekka mgła.



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA





TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



Pokręciłam się chwilę, weszłam do domu, gdzie W. jeszcze pochrapywał melodyjnie. Postanowiłam spróbować zdrzemnąć się jeszcze chwilkę. Obudziliśmy się w okolicach 7.00, ja głodna jak wilk, więc zjadłam sobie co nieco. Wiele nie było, bo dopiero w tym dniu można było zrobić jakieś konkretne zakupy.
W. wałkonił się w łóżku, czytając prasę do momentu kiedy zadzwonił telefon, w którym to zabrzmiała prośbą o spacyfikowanie psa, albowiem ekipa budowlana stoi przed bramą. W. wyskoczył spod kołdry, najwyraźniej niedowierzając, że fachowcy tacy punktualni jak nie przymierzając królowa angielska. Była bowiem 8.07

Nastąpiły rytuały powitania, przebierania oraz przygotowania frontu robót. Majster oraz W. udali się na teren przyszłej werandy i stali nad dziurą omawiając roboty wykonane oraz jeszcze planowane. Też postałam z nimi, słuchając o wydłubywaniu sakramenckich kamieni z fundamentów, kurzawkach, wywalaniu piachu z wykopu, a potem uznałam, że chyba czas wziąć się za moje ulubione zajęcie czyli odchwaszczanie pan zielony
W. zebrał informacje o koniecznych zakupach, zabrał listę sporządzoną przeze mnie i po nałożeniu przyodziewku udał się do Wisznic. Ja już gotowa do wymarszu w rabaty natknęłam się przy ganku na dwóch kolejnych dżentelmenów w strojach roboczych, który okazali się być panami z firmy od okien. W. umówił ich do wykonania poprawek przy drzwiach, które po zimie nie chciały się zamykać (wejściowe) lub otworzyć (frontowe dwuskrzydłowe) bez przyłożenia odpowiedniej siły.
Nastąpiła chwila zamieszania, panowie ustalili, gdzie kto pracuje i weszli obejrzeć drzwi. Ja zaproponowałam kawę dla wszystkich i zajęłam się jej przygotowaniem, ponieważ do propozycji odniesiono się entuzjastycznie, choć z lekkim zdziwieniem.
Panom od okien (i drzwi) wyłuszczyłam prośbę o wzięcie miary z okien i wykonanie moskitier. Panowie zatem udali się na pomiar, zręcznie przeskakując po wyboistym terenie. Zapisali sobie wszystko wraz z danymi i obiecali odezwać się niebawem z wyceną.
Następnie nieodwołalnie, wraz z motyka udałam się na angielską, aby od niej rozpocząć oczyszczanie z chwastów. Ziemia na szczęście zmiękła po deszczu i ryło się całkiem dobrze. Byliny już pokaźnych rozmiarów odróżniały się od pospolitego zielska i nie miałam już stracha, że wywalę coś cennego.
Słońce przypiekało, sprzęt rolniczy przejeżdżał od czasu do czasu drogą. Pan majster udzielał fachowych porad swoim pracownikom, którzy zajęli się ocieplaniem fundamentów ścian szczytowych, betoniara warczała. Co jakiś czas majster podchodził do mnie i zagajał rozmowę. Gawędziliśmy sobie o tym i owym, głównie o upadku wszystkiego i beznadziei ogólnej. Temat poprowadził w te stronę majster, ja się wpisałam w klimat wyłącznie „dla paddierżania razgawora”, ponieważ daleka byłam od nastrojów minorowych i czarnowidztwa.
Po kilkunastu minutach majster kończył rozmowę wytwornym: no, odpoczęła pani? To pracuj pani dalej. I oddalał się do swoich obowiązków. Tak minęły dwie czy trzy godziny przerywane pogawędkami, przy którejś rozmowie dołączyła do nas Bożenka za płotu. Tematy zmieniały się, bo majster przychodził z innym zagajeniem za każdym razem. Omówiliśmy zatem kwestie dotyczące spraw zawodowych, prywatnych (wiem sporo o karierze zawodowej każdej sztuki potomstwa majstra oraz o kosztach wyposażenia kuchni u jednej z córek: no powiedz pani, kuchnia za 50 tysięcy czy to nie przesada?), wspominek z czasów kombatanckich czyli burzliwej młodości majstra jako członka Polskiego Stronnictwa Ludowego i innych historii. Wypytywał mnie również o sprawy zawodowe i poniekąd prywatne, np. zamiłowanie do ogrodnictwa, które jaskrawo prezentowałam oraz o psa, np.: ile płacicie za fryzjera dla psa. No przyznam, że przy tym pytaniu zamurowało mnie. Powiedziałam, że Kredka do fryzjera nie chodzi. Na to majster: ale w Warszawie są takie zakłady fryzjerskie dla psów? No są – odpowiedziałam. Bo myślałem-na to majster-że ją strzyżecie. Wzruszyłam ramionami i tyle. A co ona owca, czy co? Wiadomo, że na wsi każde zwierzę musi nieść jakiś pożytek. Kredka zatem zdaniem majstra powinna dawać wełnę…? Potem skojarzyło mi się, że może zauważył wygolony bok po zabiegu i stąd to przypuszczenie, że jakiś awangardowy stylista zafundował Kredce asymetryczną „fryzurę” za ciężkie pieniądze.

W międzyczasie powrócił W. z zakupami i zaproponował luksusowy brunch w postaci cebularza i piwka.
Dopytaliśmy Bożenkę o kwestie zgłoszenia budowy werandy do stosownych władz lokalnych… rety, jak ja nie cierpię takich urzędowych dupereli…
Po posileniu się i odsapce wróciłam do odchwaszczania. W chwycił za kosę i rozpoczął ścinanie trawy na froncie, tudzież za płotem. Co jakiś czas się wkurzał na coś tam z żyłką, w końcu majster kazał mu pokazać sprzęt i robił mądra minę, ale potem stwierdził, że on używa Husqvarny. W. na to, że H. sprzedała się Chińczykom i robi g… Pogadali jeszcze chwilę o sprzęcie, a potem każdy zajął się swoim odcinkiem.
Rozpakowałam zakupy, obejrzałam nieufnie preparat do malowania regałów marki sadolin w kolorze, który producent określił jako „sosna pinia” i przeszłam ze sprzętem ryjącym na kolejne obszary angielskiej.
W. najpierw chciał się brać za obiad, ale ja się wymówiłam, bo głodu wcale nie odczuwałam, zatem postanowiliśmy poczekać do wieczora z konkretnym posiłkiem.
Teraz nastąpi seria zdjęć, bo jakoś nie miałam pomysłu gdzie je w tekście rozmieścić

Efekt pracy klasy robotniczej

Obrazek

oraz inteligencji pracującej



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



Obrazek

Obrazek



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA





TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



a oto pies pracujący



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



Koło 17.00 majstry zaczęli pakować się do wyjazdu, gawędzili przy tym z W. oraz ze mną, wystawiającymi regały przed dom do malowania.
Puszkę z malowidłem otworzyłam i kolor cieczy w puszcze nasunął mi znów (tak jak przy malowaniu domu kilka lat temu) skojarzenia z parwowirozą, względnie inną chorobą zakaźną, powodującą paskudne biegunki. No ale regały nie mają być reprezentacyjne tylko gospodarcze, więc machnęłam ręką. Majster chwile patrzył jak mieszam w puszce, maczam pędzel i maluję. Potem zapytał: a po co to pani brudzi? Nie ładniejsze takie jasne?
Z westchnieniem wyjaśniłam, że jaśnie pan W. sobie życzy mieć pomalowane, to maluję jak kazał, bo z domu wygna albo obiadu nie da. Majster mający trochę problem z okiełznaniem naszego poczucia humoru i rozszyfrowaniem, kiedy mówimy na serio, a kiedy „do joj”, popatrzył z szacunkiem na W. i pożegnał się z ukłonem oraz z zapowiedzią przybycia w dniu jutrzejszym. Cofnął się jeszcze i poprosił o zakup folii kubełkowej, która już się kończyła. W. mrugnął do mnie i powiedział głośno: a co ty tyle tej farby zużywasz! Już prawie pół puszki wyszło, a ty dopiero malować zaczęłaś. Kto to będzie płacił za następne? Wiesz, ile to kosztuje?
Majster otworzył oczy i patrzy na mnie z lekkim niepokojem. Ja już się dusiłam ze śmiechu, ale mówię kłótliwym tonem: a co Ty mi wyliczać będziesz! Stać mnie to sobie kupię drugą puszkę! Za swoje maluję, tak? A Ty do garów!

No trzeba było widzieć miny ekipy budowlanej! Dla tych bezcennych widoków bylibyśmy może kontynuowali dialog, ale parsknęliśmy śmiechem i majster jakby z ulgą dołączył do nas. Pomagierzy popatrzyli na nas jak na takich, co to opieka wykwalifikowanego psychiatry jest im bezwzględnie potrzebna i oddalili się do samochodu.
Wróciłam do malowania w zniżającym się, ale wciąż dopiekającym słońcu (potem poczuły to moje ramiona i kark). Pomalowałam dwukrotnie, ale trochę mi nie szło, bo preparat nie miał tendencji do wnikania w drewno, tylko do rozmazywania się po powierzchni.
Następnie pozostawiłam meble do wyschnięcia. W. powróciwszy z warzywnika z naręczem różnorakiej zieleniny ocenił, że kolor na meblu jest całkiem do rzeczy, a i sam mebel zyskał na wyglądzie.
Postanowiliśmy coś przekąsić, choć zrobił się już wieczór. Ja odszorowałam się pod prysznicem, wyciągnęłam piwko i rozpaliłam węgiel w grillu. W. zaserwował rybkę oraz ziemniaki pieczone w folii wraz z sałatą sosem jogurtowym.
Po wyrównaniu strat energetycznych miałam tylko tyle sił, żeby doczłapać do łóżka. W. udawał, że coś czyta na kanapie, ale zachrapał jeszcze szybciej niż ja. Zmywanie postanowiłam odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość.
Obudziłam się przywalona psem około 6.00 dnia następnego, o którym opowiem w c.d., co to zazwyczaj, a więc i tym razem n.



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA




_________________
Zuzanna - miejska i wiejska dżungla :)
pomoc dla schroniska
In Vino Veritas
UŚMIECHNIJ SIĘ
  
Jo37
03.06.2016 20:55:03
poziom 6

Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: Warszawa i nie tylko

Posty: 1379 #2291802
Od: 2014-7-11
Oglądam zdjęcia i nie mam słów aby opisać jak mi się u Was podoba.

_________________
Pozdrawiam,
Joanna

  
mariaewa
03.06.2016 21:30:21
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)

Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: Między S a K .

Posty: 2874 #2291814
Od: 2015-12-7
Zuziu, naprawdę, każdy komplement , który mi przychodzi do głowy , jest zbyt płaski dla tego, co widzę.
Chylę nisko czoło i podziwiam . Będzie Wam tam, jak w raju i panienkom też.


_________________
Zapraszam odważnych mariaewa.
  
mama101
04.06.2016 08:04:27
poziom 5



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: TSA

Posty: 573 #2291871
Od: 2015-1-26
Zuziu takie bardzo sielskie Wasze miejsce. Widać ile radości sprawia Wam ciężka praca przy obejściu. A efekty biją po oczach.
_________________
Pozdrawiam Aśka
TO JE MOJE
  
Barabella
04.06.2016 08:41:26
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Moderator

Lokalizacja:: Łódź

Posty: 7417 #2291891
Od: 2014-7-11
Czytaliśmy oboje do 2:00.... ubawiłaś nas nieźle pan zielony Czekamy na kolejna część..... Czy ten czarny irys to mocno Ci się rozrósł?! To moje marzenie, więc będę Ci truć od czasu do czasu aniołek
_________________
Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.3
Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.2
Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.1
  
survivor26
04.06.2016 09:01:06
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Lokalizacja:: między DLW a DBL :)

Posty: 9453 #2291897
Od: 2014-7-11
Oj, nie za ostro Wy oduczacie ludność natywną myślenia stereotypami o 'stolycy'? Toż jeszcze się nie otrząsnęli z szoku, że psa nie strzyżecie i SUVem nie jeździcie, a tu im z takim wszetecznym dżenderem wyjeżdżacie?lol Ale myślę, że jak wrócili do domu i to sobie przegadali, to domyślili się, że ściemniacie i tak naprawdę to Ty grzecznie stoisz przy garach, a W. przynosi bawołu do domu wraz z reklamówką taniego wina, które następnie konsumuje pohukując na żonę uwijającą się przy kuchni...bo nasza ludność miejscowa w większości nie przyjęła do wiadomości, że ja pracuję zawodowo, a nie jestem leniwą panią z miasta, co zamiast warzywnik założyć, rąbie w gry na komputerze lol

Ale ogród przecudnie Wam się rozrasta! Różanka fantastyczna - też muszę swojej Fruhlingsgold w końcu pergolę zrobić bo rzeczywiście pokłada się przy najmniejszym wietrze...i postawić przy niej laweczkę, bo tak jak piszesz - pachnie nieziemsko, a ja ją debilnie posadziłam w najdalszym krańcu ogrodu zawstydzony O, i kompozycja "grujecznik, wiąz i kamieni kupa" bardzo mi się podoba - może moglibyście ją jako stałą alegorię zostawić? bardzo szczęśliwy
_________________
Pat - nieustająca wiejska eksperymentatorka :)
Wiejski eksperyment 1
Wiejski eksperyment 2
  
Electra20.04.2024 12:47:54
poziom 5

oczka
  
Margolcia_K
04.06.2016 09:45:22
poziom 6



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: lubuskie, nad Wartą

Posty: 1012 #2291930
Od: 2014-7-12
Zuziu, ja się rzadko wpisuję w Twój wątek, ale jestem stałą fanką czytalczynią (ło mamuńciu, ale mi nełologizm wyszedł). Nie dość, że chałupę i obejście masz takie o jakim ja marzyłam, i że Twój chłop działa w ogródku, to na dokładkę chałupa ta stoi w miejscu, z którego wiodą się moi przodkowie. A ogród masz .... no ja to sobie mogę o takim pomarzyć! Cudowny!

Chyba musimy "fanclub" wiejskiego założyć!?


    survivor26 pisze:

    ...bo nasza ludność miejscowa w większości nie przyjęła do wiadomości, że ja pracuję zawodowo, a nie jestem leniwą panią z miasta, co zamiast warzywnik założyć, rąbie w gry na komputerze lol


Patrz, a u nas odwrotnie. Moja sąsiadka całe dnie spędza przy FB, leżąc na kanapie i dodatkowo słuchając radia. A ja, baba miastowa całe dnie zasuwam w ogródku, z warzywnikiem (no.... mimiwarzywnikiem) włącznie.
_________________
Pozdrawiam,
Margolcia


Wiejski dom Margolci - zawieszony
  
lora
04.06.2016 10:23:23
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: Lubelskie

Posty: 4997 #2291941
Od: 2014-7-11
Zuza jesteś niesamowita ,śmiech ogromny ogarnął mnie w nocy , a potem godzinę nie mogłam zasnąć.
Śmiech to zdrowie , ostatnio brakowało mi go ...dziękuję.
A zdjęcie ostatnie bajkowe.
czekam na cd.


_________________

Świat moich marzeń


Świat moich marzeń 2
  
zuzanna2418
04.06.2016 11:52:16
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Lokalizacja:: Wawa/lubelskie

Posty: 6009 #2291986
Od: 2014-7-11
Joasiu, Asiu bardzo dziękujemy! Z satysfakcją oglądam zdjęcia sprzed kilku lat, a i na schematyczny szkic naszej działki trafiłam i w miejscu, które opisałam jako Straszna Chaszcze jest teraz...angielska wesoły
Basiu no to się ciesze, żeście się pośmiali wesoły Irysa chyba da się już podzielić. Jak będę następnym razem, to coś urwę wesoły
Pat no właśnie my się tak staramy czasem powiedzieć coś obrazoburczego albo wręcz przeciwnie, w klimacie "baba w kuchni,, chłop...na piwie" i dotychczas "wyżywaliśmy się" głównie na Bożence, która np. wysłuchiwała maczystwoskich tyrad W. na temat mojej roli jako taniej siły roboczej "no bo ona (znaczy ja) do niczego innego się nie nadaje". Ja przybierałam minę zbolałej, ale pogodzonej z losem pomocy ogrodowej z czasów wczesnego niewolnictwa, a Bożenka składała ręce i szeptała ze zgrozą: "Matko Boska", czasem wsiadała na W. mówiąc "a gdzie pan lepszą znajdzie?!" a potem się kapowała, że to beka wesoły
Fruhlingsgold koniecznie sobie "opracuj" jako różę do kącika relaksacyjnego. Jedyna wada, że nie powtarza kwitnienia. Ale teraz to jest gwóźdź różanki.U mnie też rośnie bez sensu, pod płotem prawie. Ale może sobie drugą posadzę przy domu, jak już z tą budową skończymy.
Margolciu witaj czytalczynio! To ja Ci się zrewanżuję twierdząc stanowczo, zgodnie zresztą z prawdą, że uważam Twój dom za niezwykle uroczy,choć architektonicznie odmienny, a Twoja ręka (i głowa) dokonuje rzeczy wielkich w ogrodzie.
Misiu śmiej się dziewczyno, na zdrowie wesoły To najlepsze lekarstwo. C.d. oczywiście, jak najbardziej wesoły
_________________
Zuzanna - miejska i wiejska dżungla :)
pomoc dla schroniska
In Vino Veritas
UŚMIECHNIJ SIĘ
  
zuzanna2418
04.06.2016 17:17:12
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Lokalizacja:: Wawa/lubelskie

Posty: 6009 #2292065
Od: 2014-7-11

Rytuały poranne w cz.III czyli kawa i szwendanie się po ogrodzie zajęły trochę czasu. W. smażył jajecznicę na śniadanie, a następnie zamierzał ponownie zrobić objazd po sklepach. Pogoda zapowiadała się upalna.
Teraz będzie dużo tekstu, a zdjęcia głównie na koniec, bo w ciągu dnia aparat raczej leżał odłogiem.

Po śniadaniu W. poszedł jeszcze pod stodołę, gdzie w cieniu i wilgoci tworzy coś w rodzaju matecznika roślin takich jak czosnek niedźwiedzi, hosty, rodgersje i teraz jeszcze bodziszki. Dosadził bowiem kilka sztuk przywiezionych ostatnim kursem. Pomimo braku nadzoru nad tą częścią (ja odmówiłam odchwaszczania, bo mam co robić w innych miejscach ) rośliny radzą sobie dobrze i w kolejnych latach, mam nadzieję, już osiągną takie rozmiary, że staną się nawet ozdobne! wesoły
W. miał jakieś parcie na sadzenie roślin i poganiał mnie subtelnie, żebym odchwaściła kolejne kawałki rabat. Generalnie miejsca było i tak dość na angielskiej, ale rzeczywiście na byłym kartoflisku też przydałoby się zagęścić.

Po śniadaniu zabrałam się za dalsze odchwaszczanie, a W. kręcił się tu i ówdzie. W międzyczasie przyjechał majster ze swoją dwuosobową ekipą i zabrali się do kontynuowania prac. Rytuał gawędziarski powtórzył się podobnie jak w dniu poprzednim, przy czym majster zauważył, że tak zasuwam że chyba wszystko zrobię w jeden dzień i co potem. Zaśmiałam się w odpowiedzi szyderczo, bo w tym miejscu nie istnieje pojęcie, że zrobione jest WSZYSTKO.
Majster tym razem jakoś o tematy uczuciowe zahaczył i po wymianie filozoficznych uwag na temat recept na udany związek jakoś tak smutnie skonstatował, że on ma już 62, lata ale tak go czasem boli jak mu żona zarzuca różne dziwne rzeczy i obraża się o byle co. Ale zaraz się rozchmurzył i zapytał, czy taka jedna piwonia stojąca w skrzynce z roślinnością do posadzenia to może nam zginąć pan zielony
Mówię, że może, trudno. Czasem coś człowiekowi zginie. No to piwonia wsiadła do samochodu majstra.

Dokończyłam kartoflisko konstatując, że posadzone dwa miesiące temu (chyba?) lilie drzewiaste albo wcale nie wyrosły, albo wyglądają tak mizernie, że oczekiwanych gigantycznych rozmiarów docelowych raczej nie należy oczekiwać. Ładnie za to rosną przesadzone orliki i liliowce tambylcze, uratowane od zagłady budowlanej.
W. pogoniony przez majstra, któremu zaczynało brakować materiału pojechał po zakupy, a ja pomacawszy regały uznałam, że wyschły, a zatem można je wstawić i zacząć porządkować sień. Generalnie jest to składnica makulatury, węgla na grilla, narzędzi oraz pustych kartonów i butelek, które od czasu do czasu wywozimy do miasta i wystawiamy razem z innymi surowcami wtórnymi do wywiezienia. Ilość opróżnionych naczyń regularnie budzi zdumienie panów z MPO. W. oczywiście nie wyjaśnia, że to np. zbiór z pół roku.
Regały wpasowały się jak ulał, stopniowo rozmieszczałam na nich rzeczy potrzebne, a odkładałam do wywalenia to, co do śmieci. Dwukrotnie umyłam podłogę i od razu zrobiło się przyjemniej.

Odsapnęłam posilając się produktem regionalnym, który w międzyczasie dowiózł W. Zajrzał on do sieni i wyraził zachwyt nad panującym porządkiem oraz nad ergonomicznością regałów przyznając, że w pierwszej chwili jakoś sceptycznie odniósł się do mojego pomysłu ustawieniu tam takich półek.
W. przebrał się do koszenia, ja z grubsza rozmieściłam zakupy w miejscach stosownych na regale i w lodówce, a następnie zabrałam się za sprzątanie mrówczanego, albowiem upał na dworze stał się nie do zniesienia i prace polowe raczej były wykluczone.
W mrówczanym, gdzie ręki ludzkiej uzbrojonej w miotłę, o mopie nie wspominając, nie widziano od co najmniej dwóch lat, panował bałagan straszliwy. W pierwszej kolejności zabrałam się za ustawienie stołu i krzeseł, które wśród mebli różnych czekały na ustalenie miejsca docelowego. Następnie uporządkowałam kartony z ozdobami choinkowymi, walizkę-skrzynkę wielonarzędziową W. a potem przedarłam się wgłąb, gdzie przystąpiłam do rozbrajania różnorodnego chłamu w postaci dwóch dywanów zmieszanych z jakimiś tekstyliami, kilkoma książkami marnej jakości literackiej zabranymi jeszcze z miasta. Wygrzebałam torbę plastikową z osprzętem elektrycznym pozostałym po pracach instalacyjnych (kiedy to było!), trzy nowe acz przykurzone poduszki i koc, które odłożyłam na stertę do zabrania. Mniejszy dywan ruszyłam i wypady z niego resztki gniazda, co mówię, osiedla mieszkaniowego myszy, zatem całość wywaliłam na zewnątrz konstatując, że upiorny upał nadal panuje.
Wszystko wytarłam na mokro z kurzu i pajęczyn otworzywszy okno, bo oddychać nie było czym. Chrzanić muchy! Na zakończenie umyłam podłogę trzykrotnie.
Z racji soboty majster chciał się zebrać w miarę wcześniej, W. zatem przystąpił do rozliczeń i po chwili dyskusji czy najpierw liczymy całość, a potem odliczamy zaliczki czy jakoś inaczej, panowie ustalili należność do zapłaty. Dwa tysiaki trzeba było oddać Bożence, która w międzyczasie pod naszą nieobecność zasiliła pana majstra gotówką.
Panowie zabrali się do dokończenia piwnicy, ja coś tam dłubałam na zewnątrz (w cieniu). Pojawił się Michał Bożenkowy, który obiecał nam, że wykosi nam łąkę i teren od obory do stodoły, bo tam już kosa W. nie sięga. W. aktualnie coś tam dokaszał przy drodze, bardziej dyskutując z sąsiadem z naprzeciwka, który też kosił. Jak mi potem W. zeznał, porównywali sobie wysięgniki, cokolwiek to znaczy…
Po nerwowej bieganinie i poszukiwaniu klucza od bramy tylnej, łapaniu psa i zamknięciu jej chwilowo w łazience, bo tam najchłodniej, Michał wjechał na podwórko traktorem z zaprzęgniętym odpowiednim ustrojstwem. Uporał się z tym szybko, potem przyjechał jeszcze raz żeby siano przetrząsnąć i już.



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



Potem coś tam jeszcze gadali z W. na temat pomysłu na dalsze życie na wsi, co do którego młody człowiek miał wielkie wątpliwości i zastanawiał się nad rozpoczęciem pracy jako kierowca. W. poddał mu pewien pomysł do rozważenia i obiecał, że łąkę pod rumianek mu damy.
Następnie W. zajął się przygotowywaniem posiłku dla klasy robotniczej, ja rozpaliłam grilla i zajęłam się zgrubnym posprzątaniem w kuchni i zapiaszczonej niemiłosiernie sieni, zmywaniem i unikaniem blasku słonecznego.
Majster oznajmił, że robota skończona w zakresie prac najcięższych, teraz tylko kosmetyka. W. mu wspomniał, że chciałby, aby jeszcze wymurować piwnicę, co dla majstra nie stanowiło problemu, poprosił tylko o tydzień przerwy, bo ma coś u kogoś zrobić.

Piwnica - stan surowy otwarty



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA





TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



Stolik ogrodowy przeniesiono pod klon w cień, zjedzono kiełbaski z rusztu z sałatą, majster zapytał, czy mi się podoba wynik pracy, a usłyszawszy odpowiedź twierdzącą, cmoknął mnie wytwornie w mankiet i odjechał wraz z załogą.
Zebrałam naczynia, ogarnęłam nieco podwórko i za chwil parę wyruszyliśmy z W. na front czyli ja do grabienia skoszonej wczoraj trawy wzdłuż drogi i między płotem a Albiczukowskim, a W. do odchwaszczania warzywnika. Najgorszy gorąc już zelżał, trawa pachniała, cisza i spokój.

Warzywnik częściowo odchwaszczony



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



Siano poszło jako ściółka wokół krzewów, zasadniczo szpaler zewnętrzny (berberysy o purpurowych liściach na przemian z pięciornikami) przetrwał z jedną stratą, którą W. już uzupełnił sadząc nowy krzaczek.

Obrazek

Po zebraniu trawy miałam nadzieję, że koniec na dziś, ale W. stwierdził, że trzeba dziś posadzić resztę roślin, wówczas podleje się dziś i jutro przed wyjazdem, co zwiększy ich szanse przeżycia w tym skwarze. Jęknęłam rozdzierająco, napiłam się wody i zaczęłam przynosić i rozstawiać rośliny. W. coś tam skorygował, chwycił łopatę i wykopywał dołki, a ja sadziłam, głównie na byłym kartoflisku.
Wreszcie skończyliśmy, ja jeszcze przyniosłam kilka kamieni i ułożyłam fragment ścieżki wytyczając jej nowy bieg. Widać to na jednym ze zdjęć w cz. II, bo zaplątało mi się i wyszło trochę niechronologicznie.



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA





TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA





TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



Noszenie tych kamieni było trochę upierdliwe, po szło się (w klapkach) po nierównym gruncie i w dodatku trzeba było przełazić pod sznurkiem rozciągniętym wokół domu, którym to W. oznaczył teren dopuszczalnej ingerencji budowlańców wokół domu.
Podlałam wszystko solidnie wężem.
Potem W. jeszcze dokończył koszenie, ja już miałam serdecznie dość i po prysznicu padłam jak długa.
Została jeszcze niedziela, która jako c.d.już czeka, aby n.

Ale jeszcze zdjęcia hurtem

Kolejny irysek zaczął się otwierać

Obrazek

Obrazek

A te już w rozkwicie

Obrazek

Różanka:



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA





TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA





TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA





TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA





TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA





TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



Fruhlingsgold powoli zaczynała osiągać apogeum rozkwitu



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA





TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



Róża podkładkowa po zdechłej piennej



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



Ubiegłoroczne sadzenie - New Dawn na angielskiej



TYLKO ZAREJESTROWANI I ZALOGOWANI UŻYTKOWNICY WIDZĄ ZDJĘCIA. DARMOWA REJESTRACJA



Pauls Scarlet ponownie

Obrazek
_________________
Zuzanna - miejska i wiejska dżungla :)
pomoc dla schroniska
In Vino Veritas
UŚMIECHNIJ SIĘ
  
Jo37
04.06.2016 17:58:03
poziom 6

Grupa: Użytkownik

Lokalizacja:: Warszawa i nie tylko

Posty: 1379 #2292074
Od: 2014-7-11
Jak pięknie...
_________________
Pozdrawiam,
Joanna

  
MaGorzatka
04.06.2016 23:54:04
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Moderator

Lokalizacja:: Pomorze

Posty: 3845 #2292140
Od: 2014-7-13


Tuż przed północą nadrobiłam zaległe wpisy wesoły

Cieszy mnie bardzo, że róża Fruhlingsgold u ciebie taka piękna, mam dwie sztuki i nadzieję, że też się doczekam takiego efektu. Rok temu dopiero startowały i pokazały kilka kwiatków zaledwie, a w tym roku najpierw ucierpiały od kwietniowych przymrozków, a potem co prawda ładnie zakwitły, ale głównie ku radości ogrodnicy niszczylistki. No i czekaj znów, człowieku, cały rok!

To zdjęcie z mgłą (pod czarnym iryskiem) wygląda jak akwarelka, tylko w ramki oprawić wesoły

A Kredka zawsze na tej wsi taka zapracowana, dajcież spokój!
_________________
Pozdrawiam - Małgosia (ogrodniczka od maja 2010)

Obrazki z Gospodarstwa
W moim gospodarstwie (Oaza)
Róże z mojej tabelki
  
survivor26
05.06.2016 08:40:48
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Lokalizacja:: między DLW a DBL :)

Posty: 9453 #2292202
Od: 2014-7-11
No po tym odcinku to się fest zmęczyłam towarzysząc Ci przy wszystkich pracach! Czuję sie zarobiona jak Kredka, aż by się chciało w jakiejś lawendzie wytarzaćlol

A New Dawn to oczywiście wiesz, że rośnie prawie jak Lykkefund i masz na nią jakieś trzy metry sześcienne miejsca?aniołek
_________________
Pat - nieustająca wiejska eksperymentatorka :)
Wiejski eksperyment 1
Wiejski eksperyment 2
  
Barabella
05.06.2016 09:16:12
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Moderator

Lokalizacja:: Łódź

Posty: 7417 #2292213
Od: 2014-7-11
Jak Ty to wszystko spamiętasz pan zielony Z dyktafonem tyrrrrrrasz czy co? Straszne pracusie jesteście.....
_________________
Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.3
Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.2
Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.1
  
zuzanna2418
05.06.2016 13:34:29
poziom najwyższy i najjaśniejszy :-)



Grupa: Administrator 

Lokalizacja:: Wawa/lubelskie

Posty: 6009 #2292278
Od: 2014-7-11


Ilość edycji wpisu: 2
Joasiu żeby jeszcze mieć czas na spokojną kontemplację bardzo szczęśliwy
Małgoś Fruhlingsgold u mnie też ze dwa sezony była taka sobie, w tym się rozbujała dopiero.
Kredka tyra za nas wszystkich wesoły W. zrzędzi, że ona jest dobra do wałowania trawnika.
Ale to też moja wina, dopiero w niedzielę wpadłam na pomysł, żeby jest wanienkę z wodą wystawić do chlapania.
Pat Ja się męczę za każdym razem jak to czytam bardzo szczęśliwy Człowiek ma jakieś niespożyte pokłady sił na tych wyjazdach.
Mówisz, ze ND taka ekspansywna? Hm, moim zamiarem było doczepić ją do tej jabłonki, przy której rośnie. Mam nadzieję, że pędy jakoś dadzą się naginać i podwiązywać.
Basiu O, leniuszek, kurza twarz, się odezwał bardzo szczęśliwy Ja opisuję 1/10 może tego, co się dzieje. Czasem plącze mi się chronologia, czasem zapominam o czymś, o czym miałam wspomnieć. Zdjęcia pomagają mi nieco odtworzyć przebieg wydarzeń. Gdy byliśmy na 7-dniowym pobycie, to zapisywałam hasłami wesoły
Oglądam po raz enty Twoją werandę i chyba tak jak Ty masz to byłoby najlepiej.

Tu jeszcze pokażę dwie zmartwychwstałe róże, które długie tygodnie prezentowały wyłącznie czarne pędy.

Obrazek

Obrazek
_________________
Zuzanna - miejska i wiejska dżungla :)
pomoc dla schroniska
In Vino Veritas
UŚMIECHNIJ SIĘ
  
Electra20.04.2024 12:47:54
poziom 5

oczka

Przejdz do góry strony<<<Strona: 18 / 40>>>    strony: 1234567891011121314151617[18]1920

  << Pierwsza     < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » NASZE PIĘKNE OGRODY » WSI SPOKOJNA, WSI WESOŁA, CZYLI C.D.N. W CZWARTĄ ROCZNICĘ WIEJSKICH PRZYGÓD W. I Z.

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!

TestHub.pl - opinie, testy, oceny